ALE JA GO TAK BARDZO
KOCHAM
Siedzę
skulona w kącie łazienki między ogromną wanną, a super wypasioną pralką i
trzęsę się ze strachu wbijając sobie paznokcie w kolana.
- Wyłaź
stamtąd ty bezużyteczna, brudna szmato! – ten krzyk pełen nienawiści wydobywa
się z ust ukochanego mężczyzny. Sama już nie wiem, czym go zdenerwowałam,
przecież wygrał mecz, został MVP i był szalenie zadowolony.
Przykładam
czerwony, opuchnięty policzek do zimnych płytek, aby choć odrobinę złagodzić
ból fizyczny. Ślad zniknie, przestanie boleć, ciało się zregeneruje, ale moja
pokiereszowana dusza i krwawiące serce nigdy, bo ja tak bardzo go kocham. Kiedyś,
jako nastolatka myślałam, że nigdy nie pozwolę żeby kiedykolwiek mężczyzna mnie
uderzył lub dręczył psychicznie. Bicie pięściami w drzwi i szarpanie za klamkę
nie ustaje. Mój mąż obrzuca mnie stekiem wyzwisk i epitetów, jakich świat nie
widział. Pamiętam, kiedy pierwszy raz użył przeciw mnie siły. Nie byliśmy wtedy
jeszcze małżeństwem. Chciałam go przytulić i pocieszyć po przegranym z ZAKSĄ
meczu Pucharu Polski. Odepchnął mnie wtedy z taką siłą, że przez wiele dni
bolał mnie bark, którym uderzyłam w ścianę korytarza prowadzącego do szatni.
Wydawało mi się, że to jednorazowy wybryk, porażka bolała i go poniosło. Już
wtedy go tłumaczyłam nie dając sobie możliwości ucieczki i wyleczenia się z tej
miłości. Wybaczyłam, bo przepraszał, przynosił kwiaty i płaszczył się przede
mną. Nawet sobie nie wyobrażam żeby ktoś mi uwierzył, że ten miły i spokojny
człowiek jest potworem za zamkniętymi drzwiami mieszkania, choć potrafi
miesiącami być wspaniałym i czułym mężem. Zdarzają się momenty, że zapominam o
siniakach i krwawych śladach na moim ciele. Niestety do czasu. Sama już nie wiem,
jaki bodziec wywołuje w nim te niekontrolowane wybuchy agresji. Na boisku jest
oazą spokoju, nie okazuje emocji jak niektórzy jego koledzy, nie przeklina po
udanej, czy po nieudanej akcji.
- Wyjdziesz
po dobroci czy mam ci przypomnieć, kto tu rządzi suko? – dobrze wiem, że muszę
w końcu otworzyć drzwi i konfrontacja z
nim mnie nie ominie. Im dłużej będę się ukrywać, tym jego wściekłość będzie się
potęgować. Nie, nie jest pijany, nie pochodzi z patologicznej rodziny, nie był
ofiarą przemocy. Po prostu raz na kilka tygodni kumulującą się frustrację
wyładowuje na mnie. Wstaję wreszcie z podłogi, obmywam opuchniętą twarz i
drżącymi dłońmi otwieram drzwi mojego azylu stając oko w oko ze swoim
ukochanym, oko w oko ze swoim katem. Zadzieram wysoko głowę i patrzę w jego
niebieskie, ciskające gromy oczy. Nie zdążyłam się nawet odezwać, gdy mocno
złapał mnie za twarz, wbijając palce między górną, a dolną szczękę. Jego
ogromne, silne palce odbijają się na moich policzkach. Ból mnie paraliżuje, a
łzy płyną z oczu niekontrolowanymi strumieniami. Rzadko jest aż tak wściekły,
już wiem, że nie skończy się tylko na kilku szturchańcach. Odpycha mnie mocno
rzucając moim ciałem o ścianę. Upadam i zwijam się na ziemi łkając głośno. Nie
daje mi odetchnąć ani na moment, łapie mnie za włosy stawiając na nogach i
uderza mnie otwartą dłonią w twarz. Metaliczny smak krwi spływającej z
rozciętej wargi i rozbitego nosa powoduje u mnie mdłości, ale jego słowa ranią
jeszcze bardziej.
- Jak ty
dzisiaj wyglądałaś na meczu kurwo? Dla kogo ubrałaś tą obcisłą bluzkę, z której
o mało cycki ci nie wypłynęły? Pewnie chciałaś się rżnąć w kiblu z którymś z
moich kolegów, co? Może Bartmana
chciałaś poderwać? Zapomnij on leci na kości, ty jesteś za gruba, nie zerżnie
twojej tłustej dupy! Kurek? Woli starsze i takie, które wiedzą jak zrobić
dobrze facetowi, a ty nawet loda nie potrafisz zrobić jak należy! Może nie mam racji,
co? Jesteś oziębłą suką i tyle. Chyba, ze mi udowodnisz, że jest inaczej –
rozdziera moją bluzkę, łapie mnie za piersi i zmusza do uklęknięcia na
wysokości krocza. Odpina pasek i rozsuwa rozporek. Szarpię się i zakrywam usta
dłonią, a on odpycha mnie z impetem. Upadam na podłogę, a on nawet na mnie nie
patrzy, wychodzi trzaskając drzwiami wcześniej sycząc w moim kierunku kilka
słów.
- Tak jak myślałem!
Jesteś oziębłą, bezwartościową suką!
Nie wiem
nawet jak długo leżę na tej podłodze płacząc i zwijając się z bólu. Pierwszy
raz posunął się aż tak daleko i wiem, że jeśli nie zareaguję będzie tylko
gorzej. Wstaję z trudem, obmywam swoje obolałe ciało. Sprzątam ślady krwi z
dywanu w przedpokoju, nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni, jeśli nie podejmę
jakiejś radykalnej decyzji. Mój ukochany przez te kilka lat zdążył mnie
całkowicie od siebie uzależnić, nie mam nic – pieniędzy, pracy, przyjaciół. Jestem
w pułapce, sytuacji bez wyjścia….
Pisząc tego parta miałam w głowie
konkretnego siatkarza, który pasował mi do konwencji tej historii i tego, co
chciałam przekazać. Przemoc w rodzinie istnieje nie tylko w rodzinach
patologicznych gdzie alkohol płynie strumieniami. Często biją ci, których w
życiu byśmy o to nie posądzili. Ludzie ustawieni, wykształceni i kulturalni. Po
prostu piękne opakowanie, a w środku gówno! Nie odważyłam się jednak wstawić
jego imienia.
Tak Caroline następny będzie właśnie
z takim Zbysiem, dominującym, seksownym i piekielnie napalonym…
na pewno jest ktoś, kto pomógłby bohaterce, nie można pozwalać na takie traktowanie. nikomu. powinna była odejść, gdy uderzył ją pierwszy raz. co to notki pod rozdziałem, w pełni zgadzam się z tą smutna prawdą :(
OdpowiedzUsuńja nawet nie wiem jak to opisać, naprawdę,
OdpowiedzUsuńŻyć się odechciewa już nie wspominając nawet o tym co dodatkowo mamy za oknem.
Okej, jeśli mam być szczera, wolą takie historie niż erotyki. Nie zrozum mnie źle, piszesz je świetnie, ale ja zazwyczaj nie wiem jak je skomentować. A teraz głowa mi pęka od nadmiaru przemyśleń.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale ja widzę w roli kata Cichego Pita. Na boisku spokojny - od razu pomyślałam o nim. Nie wiem czy to jego miałaś na myśli, ale ja czytając widziałam tam Nowakowskiego, choć kompletnie nie wyobrażam sobie go jako znęcającego się nad żoną mężczyznę. I wiem, że to łatwo napisać, ale ona powinna od niego odejść. Tylko, że ty tak fajnie ujęłaś kwestię psychiki takiej krzywdzonej kobiety. Ona po prostu nie umie odejść. Choć to chore, że kocha osobę, która robi jej krzywdę. Uważam jednak, że nigdy nie jest za późno, aby przerwać zło. I mam nadzieję, że ta dziewczyna w końcu zdecyduje się uciec od męża, choć nigdy już do tej historii nie wrócimy. To przerażające, że muszę się z tobą zgodzić, ale problem przemocy pewnie dotyka wielu osób, może nawet naszych znajomych, a my nic o tym nie wiemy i nie potrafimy pomóc...
smutne ale prawdziwe. Nie tylko alkohol jest sprawca rodzinnego piekła. Skojarzyło mi się z Paulem, ale ciii
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pod opakowaniem może się kryć różna zawartość.
Trochę mnie to przeraziło, Szkoda mi tej kobiety. Miłość bywa ślepa, zaślepiła ją wtedy kiedy po raz pierwszy ją uderzył. Myśle jednak, że powinna sie gdzieś zgłosić o pomoc. Z drugiej strony może się go bać. Ale wtedy miałaby normalniejsze życie.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM !!
Tak, my już sobie pogadałyśmy o tym ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak jest i zdecydowanie nikt z zewnątrz mógłby nie poznać oprawcy swojej rodziny. Współczuję każdej kobiecie w takim związku, nic wesołego.
Pozdrawiam
Nigdy nie jest tak, że nie ma żadnego wyjścia. Pierwszym krokiem do zmiany swojego życia jest zrozumienie, że dzieje się źle, a te anomalie wcale nie są normalne, bo "każdy przecież czasem się denerwuje". Zawsze jest się do kogo zwrócić. Trzeba tylko chcieć. Chora akceptacja zastanej rzeczywistości jest najgorszym, co można zrobić. Im szybciej nasza bohaterka zrozumie, że tylko wmawia sobie to uzależnienie i wcale nie jest bezwartościowa bez swojego "partnera", a przede wszystkim - może żyć normalnie, choć nie ma pracy i pieniędzy, tym lepiej dla niej. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, jednak kiedyś w końcu trzeba zadbać o siebie i przyjąć do wiadomości, że "miłość" jest tylko przyzwyczajeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anna ;*
/releve-moi/
Ale mi się przykro zrobiło. I szkoda mi tylko tej kobiety, całego jej życia. Poświęciła się dla niego, a on jak jej się odpłaca. Po prostu nie mogę napisać nic sensownego. Za każdym razem, gdy czytam twoje historie długo się nad nimi zastanawiam, ba! o wiele dłużej niż nad innymi. Twoje rozdziały zawsze mają głębszy, ukryty sens. I to jest w tym najpiękniejsze, że to wszystko wygrzebujesz na światło dzienne. Nie wiem, nie wiem kompletnie co bym zrobiła na miejscu tej dziewczyny. To jest dla mnie nie do ogarnięcia, a jednak występują takie przypadki. Cicha woda brzegi rwie. I to mocno rwie. On ją poniża, sprawia, ze czuje się bezwartościowa. Kompletnie bez życia. I przemawia przez nią tylko strach i ból. Chaotyczny komentarz. ;) Pozdraawiam i czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńWbiło mnie w ziemię! Siedzę tak jak sparaliżowana i nawet nie wiem, co napisać. I nawet nie domyślam się, któż to taki może być. Znowu piękne opisane, wszystko perfekcyjnie, a ja tylko mogę znowu składać pokłony na klęczkach. Może już w ogóle nie będę nic komentować? Ciągle i tak jest to samo, tylko brawa, aplauz, więcej braw.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać te Twoje one party, są naprawdę ZA WO DO WE! :)
Nie mam pojęcia jak to skomentować... Ale jakoś spróbuję skleić ze sobą kilka słów.
OdpowiedzUsuńBohaterka powinna odejść od swojego męża. Jeżeli tego nie zrobi, on w przyszłości może posunąć się jeszcze dalej i może się to dla niej źle skończyć. Zawsze jest jakieś wyjście, wystarczy tylko chcieć je znaleźć...
Nie wiem po prostu co mam napisać. Zamurowało mnie, pomimo to iż nie raz już słyszałam o podobnych sytuacjach. To jest po prostu okropne i nie umiem zrozumieć jak można tak postępować. Tak na prawdę dla takiego zachowania nie ma usprawiedliwienia. Nawet jeżeli bohaterka go kocha, to powinna zebrać w sobie siły i skończyć z tym raz na zawsze.
OdpowiedzUsuńHmmm... co by tu napisać? Zdecydowanie powinna go zostawić i szukać pomocy u kogoś. Tylko czy on nie byłby zdolny jej znaleźć? Czy nie skończyłoby się to wtedy jeszcze gorzej dla niej? ;/
OdpowiedzUsuńMega rozdział!
I już nie mogę doczekać się napalonego, dominującego Zbyszka! :D
Pozdrawiam :*
Niestety przemoc w rodzinie to bardzo powszechny problem i często przechodzimy obok tego obojętnie, bo przecież ktoś tak porządny, ułożony itp. nie może być takim niegodziwcem. Kobiety które są ofiarami muszę zrozumieć, że On się nigdy nie zmieni i najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest ucieczka i pokonanie panicznego strachu przed tym czynem.
OdpowiedzUsuńMoje poprzedniczki napisały już chyba wszystko, ale ja powiem coś takiego. Żadna z nas nie zrozumie bohaterki, zanim nie przeżyje tego samego, bo nie możemy mówić "rozumiem cię, wiem o czym mówisz" skoro na szczęście nie mamy o tym zielonego pojęcia.
OdpowiedzUsuńDo tego pasuje Piotrek, przynajmniej tak mi się wydaje, ale przecież to nawet nie musi być koniecznie ktoś znany, jak w tej historii. To może być nasz sąsiad, znajomy, nauczyciel. Najważniejsze jest tylko to, żeby nie odwrócić się od kobiety, która potrzebuje pomocy...
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Walnij mnie za to opóźnienie, nie lubię docierać na blogi tak późno. Ile ja razy przerabiałam podobne sytuacje. Z racji mojego wykształcenia chyba ze 100 a jeżeli przyjdzie mi pracować w zawodzie pewnie jeszcze więcej. Masz rację takich domów jest na świecie mnóstwo, z zewnątrz wszystko wygląda normalnie a kiedy drzwi zamkną się od środka sielanka zamienia się w piekło. Nie mam nawet za co potępiać bohaterki ze nie potrafi od niego odejść, ze nie potrafi się obronić i nie robi zupełnie nic a pozwala się tak poniżać i okaleczać. Są takie związki i takie relacje międzyludzkie które można nazwać tylko jednym słowem chore i zadziwiające jest to ze w nich ludzie często nigdy się nie rozstają a jak już to po tragedii gdy jedno z nich odchodzi z tego świata na zawsze. Często też nawet gdy katowana osoba zwraca się o pomoc wcale tej pomocy nie chce, a prosi o nią by na chwilę uciszyć sumienie, a potem wraca do męża potwora.
OdpowiedzUsuńMasz rację, że często do przemocy dochodzi w "normalnych" domach, ale i tak nie rozumiem kobiet, które w tym tkwią. Jest wiele dróg, by z takiego piekła wyjść, szczególnie ze świeżymi dowodami...
OdpowiedzUsuńJakie to jest życiowe! Niestety bardzo wiele razy tak właśnie jest i pod przykrywką "wspaniałego małżeństwa" mamy prawdziwy horror, z gwałtem, biciem, znęcaniem się i wyzwiskami w tle. Trzeba bardzo dużo siły psychicznej, żeby się od tego oderwać, skończyć z tym i odejść. Rzadko, która kobieta się na to decyduje. Historia smutna, ale pouczająco - nie wszystko złoto co się świeci, niestety.
OdpowiedzUsuńTo ja już zacieram rączki na Zbysia i przygotuję się mentalnie, ażeby się nie rozpłynąć:)
OdpowiedzUsuńJejku, jakie to prawdziwe, jakie to bolesne. Najbardziej źal mi tak traktowanych kobiet. Większość z nich nie potrafi się zbuntować, nie potrafi pójść na policję. Ja się im w ogóle nie dziwię. Są tak zastraszone, a jednocześnie tak w potworach zakochane, źe ani śnią o odejściu.
takich skurwieli powinno się zamykać!
Czysta prawda. Ci niepijący, niepochodzący z patologicznych rodzin, na pozór zupełnie normalni, są najgorsi.
Wróciłam, więc jestem z komentarzem ;)
OdpowiedzUsuńPrzemoc w rodzinie - coś strasznego. I tu właśnie mogę uświadomić sobie jak bardzo kocham swoją rodzinę, bo pomimo, że czasem się kłócimy, to nigdy nie dochodzi do przemocy.
To jest okropne. Nie mam pojęcia co kieruje tymi ludźmi i chyba nawet nie chciałabym wiedzieć. Co mu to daje, że ją uderzy? A chce loda, to proszę bardzo - burdeli pewnie ma pełno. Skoro jest sportowcem to kasy na dziewczynki też by miał.
Takich ludzi powinno się więzić, albo najlepiej odpłacić tym samym i na deser wykastrować.
A co do nowego parta - nie mogę się doczekać. No i dlaczego mnie tak ciągnie? Nie mam pojęcia, ale chcę teraz i tutaj tego napalonego Zbysia :D Uwielbiam Twoje epizody o takiej tematyce. I w tym miejscu dziękuję wszystkim, że internet jest anonimowy, bo moi bliscy by nie uwierzyli co ja czytam :D
buźki ;*
Zakręcona ;)
Cholera jasna. Tego skurwiela to bym za jaja powiesiła -.- Mimo że jestem kurduplem, to z pomocą jakiegoś łyska zdybałabym go w ciemnej uliczce i sprała kijem bejsbolowym albo najlepiej maczetą (w końcu z "maczetą przez Kraków" nie? ^^).
OdpowiedzUsuńNajgorsi są właśnie tacy cisi, spokojni, których wszyscy uważają za oazę spokoju i cudownych ludzi. A taki człowiek dusi w sobie emocje, i zamiast je wyładować na boisku jak koledzy, wykrzyczeć swoją złość i frustrację, wyładowuje się na niewinnej żonie. Najbardziej mi w tym wszystkim żal właśnie jej- skrzywdzonej i zniewolonej. Wiem jak trudno jej odejść- mam najlepszy przykład w swojej rodzinie. Może nie było przemocy fizycznej i bicia do krwi, ale toksyczny związek, z którego wszyscy chcieliśmy wyciągnąć tę osobę, do tego cierpiące na tym dzieci... Masakra. I mimo usilnych starań, nawet chwilowego odcięcia się od niego, nowego mieszkania i życia, ona i tak do niego wróciła. "Bo dzieci chowają się bez ojca, bo wiara nie pozwala mi się rozwieść, bo on się zmieni, bo kredyt, bo..." I tyle wyszło z pomocy. Smutne ale prawdziwe. Ile kobiet nie odchodzi od męża kata, bo uważa że w ten sposób grzeszy i nie będzie mogło iść do komunii? Ile w tym też winy Kościoła, który potępia rozwody i tak naprawdę sprzyja patologii w rodzinie? To jest chore. I bardzo, bardzo niesprawiedliwe. Bo co taki klera wie o życiu ofiary? Ciągłym strachu, nadziei że jutro on nie wybuchnie, że nie wypije tego piwa leżącego w lodówce, że nie będzie musiała tłumaczyć się dlaczego nosi okulary w zimie, że dzieci już będą spały gdy będzie ją gwałcił?
Kurwa. Nasz świat jest popieprzony i tacy skurwiele mają wolną rękę w działaniu.
Przepraszam za bulwers i prywatę, ale musiałam to napisać. Pokochałam Twoje łanparty od pierwszego wejrzenia, poruszają takie tematy, które większość boi się tknąć małym palcem u nogi. No i przełamujesz tabu. Brawo za odwagę!
Całuję, S. :*
Osz kurde. Smutne, ale za to jakie życiowe... Takie już niestety są stereotypy, że o najgorsze podejrzewamy niewinnych ludzi, a takie dupki ze słodką buźką i masą kasy w portfelu są postrzegani jako najlepsi. Gówno prawda! Bardzo często zdarza się tak samo, jak w tej historii. Szkoda tylko, że motyw przemocy w rodzinie jest póki co omijany szerokim łukiem i nikt na to w ogóle nie reaguje...
OdpowiedzUsuńWidziałam Cichego, a może jednak nie, Pita. W sumie to chyba nie istotne kogo widzimy. Istotniejszy jest sam problem przez Ciebie poruszony... Przeraża mnie to ile zła drzemie czasem właśnie w takich cichych osobach. Czasem wystarczy jeden gest, jedno słowo czy tak jak u twojej bohaterki "złe" ubranie by obudzić w nich wściekłość. Jeszcze gorsza jest niemoc kochających kobiet. Bo właśnie mimo wszystko kochają, bo dzieci, bo ludzie mówią że takie zgodne małżeństwo, bo wstyd przyznac że taki " dobry, kochany" mąż Cię tlucze.... Bo kto Ci uwierzy... Przerażający a jednocześnie genialny part...
OdpowiedzUsuń