niedziela, 20 października 2013

Na specjalne zamówienie, dla wyjątkowej osoby!!



KAWA Z MLEKIEM



Czy bycie kelnerką w jakimś dziwnym lokalu we Włoszech było twoim marzeniem? Nie! Przyjechałaś tu z ukochanym, a on okazał się zdrajcą i palantem. Nie chciałaś wracać do kraju z podkulonym ogonem, bo twoi rodzice nie byli zachwyceni tym wyjazdem i zabawą w dom.  Tak, więc utknęłaś tutaj i w wolnych chwilach zabijasz nudę obserwując przychodzących do waszego baru klientów – starsze panie, które popijając cappuccino plotkują o każdym, kogo znają lub też nie znają, wagarujących nastolatków, którzy przychodzą popatrzeć na tyłki kelnerek w krótkich spódniczkach, wpadających na szybką kawę eleganckich biznesmenów i mamuśki z wrzeszczącymi dzieciakami na szklaneczkę czegoś mocniejszego. Tylko jeden z klientów zwraca twoją uwagę na dłużej. Przychodzi codziennie o tej samej godzinie oprócz weekendu, siada przy tym samym stoliku i zawsze zamawia kawę z mlekiem cukrując ją ponad przeciętną. Włosi takiej kawy nie piją, ale nie jesteś w stanie stwierdzić kim jest bo stolik należy do rewiru Nicoletty. Przyglądasz mu się intensywnie i wcale się nie dziwisz, że Nika sika w majtki podchodząc do niego po zamówienie. Wysoki, świetnie zbudowany brunet o bardzo męskich, twardych rysach twarzy. Jest przystojny, nawet bardzo, ale wygląda na to, że nie jest zainteresowany zalotami Nicoletty w żaden sposób. Nie zagląda w jej ogromny dekolt, który jeszcze poszerza pochylając się nad jego stolikiem. On tylko prosi o kawę, czasem kawałek szarlotki i tyle. Nie odzywa się, nie rozgląda, czyta aktualną gazetę i zawsze siedzi godzinę. Po kilkunastu tygodniach masz wreszcie okazję do niego podejść, bo Nico przychodzi na drugą zmianę. Perfekcyjnym jak ci się wydaje włoskim pytasz, co podać, a on nawet nie obdarzając cię przelotnym spojrzeniem prosi o kawę z mlekiem. Stoisz z rozdziawioną buzią, bo odzywa się do ciebie po polsku.

- Skąd pan wiedział? – wiesz, że zachowujesz się nie profesjonalnie, bo powinnaś już biec i realizować zamówienie, ale nie słyszałaś ojczystego języka tak dawno, że łzy stanęły ci w oczach.
- Słyszałem cię kilka razy. Nie zawsze się pilnowałaś, a kurwa nie zawsze jest zakrętem – podnosi wreszcie głowę i pierwszy raz widzisz jego uśmiech. To jest niesamowite, bo ten uśmiech całkowicie zmienia jego surową twarz. Jego spojrzenie nie było już takie chłodne jak twierdziła Nika, a krzywe zęby zamiast odebrać mu uroku to mu dodawały. Był jakby bardziej dostępny.
Wychodząc poprosił o rozmowę z kierowniczką. Byłaś przerażona, bo przeleciała ci przed oczami wizja utraty pracy, głodu i bezdomności. Okazało się, że pięknie się uśmiechając i gapiąc się w oczy tej starej raszpli zażądał żebyś to zawsze ty obsługiwała jego stolik. Tak też robiłaś narażając się na nienawistne spojrzenia koleżanek i korzystając z tego, że zawsze zostawiał ci sowity napiwek. O nic nie pytał, rzadko się do ciebie odzywał, nie patrzył na ciebie i od tamtego dnia ani razu się nie uśmiechnął. Dzień mijał za dniem, tydzień za tygodniem, a twoje dni wyglądały tak samo. Praca, dom, praca i ON. Gdy pewnego dnia się nie pojawił o stałej godzinie byłaś zawiedziona, bardzo zawiedziona. Pogoda za oknem była paskudna, było zbyt zimno jak na włoska zimę. Spadł centymetr śniegu, a życie w mieście zamarło. Gdy odzywał się brzęczyk przy drzwiach miałaś nadzieję, że to on, że zdąży się pojawić przed końcem twojej zmiany i nie pomyliłaś się. Wszedł pewnym krokiem otrzepując śnieg z włosów i usiadł tam gdzie zwykle czekając na ciebie. 

- Usiądziesz dzisiaj ze mną? – zastygasz słysząc jego pytanie.
- Jestem w pracy. Nie wolno mi – trzęsą ci się ręce z nerwów, bo tak naprawdę marzysz o tym żeby z nim porozmawiać.
- Kończysz za 10 minut, poza tym chcesz tego. Czuję jak mnie codziennie obserwujesz – czerwienisz się jak piwonia i spuszczasz wzrok, bo jego pewność siebie wbija cię w ziemię – Po prostu przyjdź. Zrób to dla mnie.

Tak właśnie zaczyna się kolejny etap w waszej relacji. Teraz codziennie pijecie razem kawę, gdy kończysz pracę. Wiesz już kim jest i co robi. On też wie o tobie wszystko.
- Przyjechałam tutaj za miłością i nie sądziłam, że skończę w barze i obskurnym mieszkanku w paskudnej dzielnicy – opowiadasz mu nawet historię swojego nieudanego związku.
- Ja przyjechałem z miłością, a okazało się, że ona znalazła sobie tutaj inną, więc jedziemy na tym samym wózku - uśmiechnął się do ciebie smutno i chyba obojgu wam ulżyło.

On zawsze pił tą swoją paskudnie słodką kawę, ty mocne, gorzkie espresso, a potem rozchodziliście się bez słowa. On w prawo w kierunku parkingu, a ty w lewo w kierunku swojego mieszkania. 

Dwa miesiące później zdałaś sobie sprawę z tego, że nie wyobrażasz sobie życia bez Zbyszka. Gdy proponuje ci randkę poza barem jesteś bardziej zestresowana niż przed maturą i egzaminem na prawo jazdy razem wzięte. Chyba jesteście parą, tak ci się przynajmniej wydaje. Ciągle nie rezygnujecie ze swojego rytuału. Tylko, że po wypiciu kawy z mlekiem z 3 łyżkami cukru – nawet do tego cię przekonał – już nie rozchodzicie się każdy w soją stronę, ale spędzacie czas razem. Czasem oglądacie jakąś głupią włoską komedię na jego wielkim telewizorze i choć znacie język włoski perfekcyjnie nie jesteście w stanie złapać jej sensu. Innym razem leżycie objęci na twojej wąskiej kanapie w mikroskopijnym salonie całując się i pieszcząc bez przekraczania granicy. Ty chcesz być pewna, że to coś więcej, nie chcesz kolejnej pomyłki i cierpienia, a on stara się to uszanować, choć wiesz, że jest mu trudno. 

- Jedź ze mną do Polski Patrycja! – wiedziłaś, że coś wisi w powietrzu, bo przez kilka ostatnich dni Zbyszek zachowywał się bardzo dziwnie - Pati na stałe. Wróć ze mną. Proszę.
- Do Polski? Nie mogę. Boję się, że nam nie wyjdzie i znowu zostanę na lodzie. Tutaj mam jakieś życie, nie byłam w ojczyźnie 6 lat! – łzy zalały ci oczy, już nie widziałaś Zbyszka ani niczego innego. Chciałaś zniknąć, zasnąć i się nie obudzić. Znowu tracisz ukochaną osobę i nie jesteś w stanie nic na to poradzić.
- Wyjdzie nam Pati! Musi! – łapie cię mocno za ramiona i wypycha z mieszkania. Jesteś jak bezwolna lalka, pozwalasz się zapakować do samochodu i wywieźć gdziekolwiek będzie chciał. Gdy po kilku godzinach jazdy w absolutnym milczeniu zatrzymujecie w okolicy polskiej ambasady wreszcie budzisz się z odrętwienia i próbujesz, chociaż zamaskować ból.
- Co my tutaj robimy? – jesteś zdezorientowana, gdy ciągnie cię w kierunku pilnie strzeżonego budynku.
- Idziemy się dowiedzieć, co jest nam potrzebne żeby wziąć ślub. Wiedziałem jak zareagujesz i jesteśmy umówieni na 17. – jego pewny i stanowczy głos sprawia, że nie masz nawet ochoty z nim dyskutować. Zgadzasz się na wszystko i pozwalasz mu podejmować decyzje i załatwiać formalności.
Dopiero po powrocie do mieszkania zdajesz sobie sprawę, że za trzy dni zostaniesz żoną Zbyszka. I tak się właśnie staje, bo w środowe popołudnie w obecności Zbyszkowego kolegi i jego żony ślubujecie sobie miłość i wierność przed znudzonym konsulem. Podpisujecie kilka świstków i wsuwacie na palce kupione na prędce złote obrączki. 

Trzymając się za ręce wchodzicie do baru na poślubną kawę z mlekiem, bo bez tego dzień byłby stracony. Tego dnia wszystko smakuje inaczej, lepiej. Pozwalacie sobie nawet na dwa kawałki szarlotki zamiast ślubnego tortu.
- Idź do swojej kierowniczki i powiedz, że wczoraj byłaś w pracy ostatni raz – pożegnania są trudne. Mimo wszystko lubiłaś ludzi, z którymi pracowałaś, lubiłaś to miejsce. Miało swój czar, w którym odnalazłaś się i ty. Czas jednak zacząć nowe życie.

Śmiejecie się głośno wbiegając po schodach do jego mieszkania, a ty chichoczesz, gdy twój mąż nie bacząc na twoje protesty przenosi cię przez próg tłukąc przy okazji wazon z uschniętym kwiatkiem w przedpokoju. Zaczynasz się denerwować, gdy zdajesz sobie sprawę z tego, że czeka was jeszcze noc poślubna. Boisz się, że nie spełnisz jego wymagań i będzie tobą zawiedziony.
- Pati nie denerwuj się. Nie będę na nic naciskał, jeśli nie jesteś gotowa – wydaje ci się, że potrafi czytać w twoich myślach.
- Miałam tylko jednego partnera wcześniej i chyba nie było mu ze mną zbyt dobrze. Boję się, że ty też nie będziesz zadowolony. Nie jestem dobra w te klocki – on się tylko głośno śmieje, gdy zawstydzona kończysz swój wywód.
- Po prostu nie trafiłaś na odpowiedniego faceta. Dupa nie mężczyzna z niego skoro nie potrafił zadowolić ciebie i siebie. – niespodziewanie bierze cię na ręce i zanosi do swojej sypialni – wszystkiego cię nauczę nic się nie martw, a dzisiaj tylko pozwól mi cię kochać. Zobaczysz, że nie ma się, czym stresować.
Wierzysz mu, bo chcesz żeby był szczęśliwy poza tym jest tak pewny tego, co mówi, że nie jesteś w stanie protestować. Klęczysz na jego wielkim łóżku, a on stoi obok na podłodze i obejmuje cię szczelnie ramionami.
- Rozluźnij się. Nie zrobię nic bez twojej zgody. Jakby jakiś mój gest lub pieszczota sprawiały ci dyskomfort to mi o tym powiedz, ok?? – kiwasz głową patrząc w jego roziskrzone oczy. Zachowujesz się jak jakaś cnotka, ale w sumie nie miałaś faceta od 5 lat, a twój pierwszy i jedyny kochanek nie jest czymś, co chcesz wspominać. Była szybka gra wstępna, o ile była, błyskawiczny numerek i jeszcze szybsze chrapanie.

Pozwalasz Zbyszkowi się pocałować, rozchylasz wargi i wpuszczasz jego ciepły język i odpowiadasz na jego zaczepki. Przestajecie dopiero, gdy brakuje wam tchu. Chowasz głowę w zagłębienie jego szyi, gdy rozpina guziki żakietu i zsuwa go z twoich ramion. Robisz to samo z jego marynarką odsuwając się odrobinę od jego ciała. Wstrzymujesz oddech, gdy całuje wrażliwą skórę szyi, delikatnie przygryza płatek ucha i sunąc językiem po linii szczęki wraca do twoich spragnionych ust.
- Oddychaj, Nie chciałbym cię zabić pieszczotami w naszą noc poślubną - chichocze kładąc wielkie dłonie na twoich biodrach. Przesuwa nimi wyciągając bluzkę za paska spódnicy. Gdy dotyka nagiej skóry brzucha oddychasz głośno powstrzymując jęk. Też chcesz go dotknąć, czujesz nieodpartą potrzebę poczucia ciepła jego ciała pod palcami. Opuszkami palców błądzi po twoich bokach i plecach. Nie śpieszy się rozpinając drobne guziczki eleganckiej bluzki. Jeden po drugim, jeden po drugim, robi to tak powoli, że napięcie w twoim ciele sięga zenitu. Gdy wreszcie ściąga bluzkę i rozpina stanik odrzucając go w kąt pokoju odruchowo chcesz się zasłonić, ale nie pozawala ci na to łapiąc cię za nadgarstki. Pochyla głowę i od szyi przez ramię sunie do obolałych z oczekiwania sutków. Stękasz głośno, gdy gorące usta obejmują twardą brodawkę. Uwalniasz ręce z jego uścisku i zatapiasz palce w jego włosach odchylając maksymalnie głowę. Straciłaś kompletnie rozum i poddałaś się kobiecemu instynktowi. Nie liczyło się już to, że twoje ciało nie jest idealnie, bo w tej chwili czułaś się najpiękniejsza i najbardziej pożądana. Nie liczyła się duża asymetria twoich piersi, bo były jakby stworzone dla jego dłoni lekko je ściskających i pieszczących sterczące czubki wnętrzem szorstkiej ręki. Dopiero dźwięk jego głosu wyciągnął cię z rozkosznej karuzeli.

- Mam się zabezpieczać? Jakoś o tym nie rozmawialiśmy – patrzy ci w oczy dysząc lekko.
- Tak. Nie to, że ci nie ufam, ale mam płodne dni – nie rozmawialiście o dzieciach, choć chcesz je mieć, pragniesz je mieć, pragniesz je mieć ze Zbyszkiem.
- Wiem, że masz te dni. Pachniesz intensywniej niż zwykle i pragnę cię jeszcze bardziej – zamykasz oczy, bo szepcze ci to zmysłowo do ucha jednocześnie zsuwając spódnicę z twoich bioder. Sam ściąga swoją koszulę, a ty szarpiesz się z paskiem jego spodni. Gdy zbędny materiał leży już na podłodze mąż przygląda się z wielkim uwielbieniem twojemu ciału.
- Masz bardzo seksowne majtki Pati – uśmiecha się dotykając materiału białych, bawełnianych fig, które zakrywają wszystko, co powinny. Próbujesz mu się wyrwać ze łzami w oczach, bo wydaje ci się, że sobie z ciebie kpi.
- Spokojnie kochanie! Podobają mi się bardzo mi się podobają. Chyba to teraz czujesz prawda? – tak czujesz siłę jego pożądania, gdy przyciąga twoje biodra do swoich i napiera ogromną erekcją na ich materiał – a najbardziej podoba mi się to, że są teraz całkiem mokre, ale jak znajdą miejsce gdzieś w kącie to będzie jeszcze lepiej. Nie spinaj się, bo seks to też zabawa. Nie bądźmy tacy poważni.

Popycha cię na plecy, a ty już całkowicie rozluźniona śmiejesz się głośno, gdy łapie za gumkę twoich majciochów i rozrywa je na dwie połowy. Jesteście całkowicie nadzy i podnieceni jak nigdy w życiu. Twoje ciało domaga się coraz to innych pieszczot i doznań, których jeszcze nigdy nie było dane ci poznać. Jesteś prawie na szczycie, gdy mokrymi od twojej wilgoci palcami pieści wrażliwą łechtaczkę. Nie chcesz żeby odsuwał się od ciebie na milimetr, jego twardy członek ocierający się o wrażliwe strefy doprowadza cię do drgawek. Łapiesz jego rękę, gdy sięga w kierunku nocnego stolika po malutką, srebrną paczuszkę.
- Chcę ciebie całego Zbyszek. Kocham cię i chcę mieć z tobą dzieci – nie dokończyłaś myśli, bo właśnie poczułaś gorącą twardość w swoim wnętrzu. Krzyczysz z zaskoczenia i ekstazy.  Rozkładasz uda jeszcze szerzej i wbijasz paznokcie w jego jędrne pośladki chcąc poczuć go jeszcze głębiej i jeszcze mocniej. Orgazm jest dla ciebie totalnym zaskoczeniem, bo dochodzisz chwilę przed swoim mężczyzną. Leżysz zmęczona z zamkniętymi oczami i otwierasz je dopiero czując, że Zbyszek cię obserwuje.
- Wiesz co? Jesteś piękna, szczególnie teraz. Taka naga, rozgrzana i zaspokojona. W tym momencie mam ochotę na więcej…

Powrót do Polski nie był łatwy, bo wasze rodziny nie były zachwycone tym waszym szybkim i tajemniczym ślubem. Przechodzi im szybko, a kapitulują całkowicie, gdy dziewięć miesięcy później na świat przychodzi Felicja. Zbyszek całkowicie stracił dla niej głowę rozpieszczając ją jak małą księżniczkę. Cichy ślub kościelny wzięliście w dzień chrzcin Felki w krótkiej kilkuminutowej uroczystości. Wasze małżeństwo było równie szalone jak ślub. Kryzys gonił kryzys, kłóciliście się często i głośno. Po jednym z takich kryzysów, gdy wyrzuciłaś męża z domu, a raczej po nadrabianiu trzymiesięcznej rozłąki na świat przychodzi Maciek i Emilka. Bliźniaki wprowadzają w nasze życie tyle kolorytu, że chyba nie mieliście już siły nie potrzebie się kłócić i utrudniać sobie dodatkowo życia. Oczywiście kolejne lata przyniosły wam kolejne niespodzianki. Mając 44 lata pomyliłaś objawy ciąży z objawami menopauzy. Gdy okazało się, że mając prawie 50 lat będziecie po raz 4 rodzicami świat stanął na głowie. Pierwszy szok minął, a Hanka stała się rodzinną maskotką i jedynym dzieckiem, które poszło w ślady swojego ojca. I tak sobie żyjecie otoczeni dziećmi i wnukami. Jesteście po prostu szczęśliwi, a słodką, białą kawę pijecie codziennie o tej samej porze!


Post poza planem. Obiecany komuś z kawą w tle:). Mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam kochana!

20 komentarzy:

  1. Kocham to coś. Czytałam, słuchając "See you soon" Coldplay i teraz mam łzy w oczach. A wiesz dla czego? Bo to jest totalnie piękne i chciałabym, żeby wydarzyło się w moim życiu. (no może bez tej ciąży w wieku 50 lat :P ) Ale chciałabym poznać kogoś, kto nie będzie nalegał i pokarze, że nie warto wierzyć w stereotypy. Bo w przypadku Zbyszka nie wolno.
    Dziękuję ci za taką refleksje dla mnie na dzisiejszą noc ;*
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, taka całościowa ta historia :D Ale podoba mi się. Co prawda przez chwilę myślałam, że Zbyszek już nigdy się do niej nie odezwie w tej kawiarni. Później mnie zszokowałaś tym ślubem, ale w sumie wyszło na dobre :D No i jeszcze przeraziłam się jak napisałaś o tej ich wielkiej kłótni, gdy Patrycja wyrzuciła go z domu, ale przetrwali i ten kryzys, więc jestem usatysfakcjonowana :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, że podczas czytania tej historii, uśmiech w ogóle nie schodził mi z twarzy? :) Bonusowo, odnosiłam wrażenie, że jest mi gorąco i się czerwienię - ciekawe dlaczego, nie? :)

    Gdzieś kiedyś przeczytałam, że kawa ujawnia swe prawdziwe walory, tylko wtedy, gdy pijemy ją w doborowym towarzystwie - czy jakoś tak. Jak widać, w przypadku naszej dwójki, to kawa z mlekiem i cukrem odgrywa główny czynnik połączenia się dwóch serc. :) Kurczę, a już myślałam, że się w ogóle nie odezwie do niej w tej kawiarence.. ;)
    Podobał mi się tutaj Zbyszek (zresztą, czy on mi się kiedyś nie podobał? =) ). Był taki delikatny, czuły, subtelny i rozważny we wszystkim tym, co robił. Do niczego nie zmuszał, nie działał wbrew woli, nie nalegał... Zaakceptował ją taką, jak Bóg ją stworzył, achhhh takiego Zbysia, to bym chciała...:)
    Oczywiście w samej końcówce prawie zeszłam na zawał, kiedy przeczytałam, że Patrycja wywaliła Zbyszka z domu, ale chwilę później już się uspokoiłam, wiedząc, w jak wspaniały sposób się pogodzili. :) Doznali wielokrotnego szczęścia, mając przy sobie taką gromadkę dzieci, wspaniałych dzieci, które na pewno wyrosną na dobrych ludzi, tak jak ich rodzice.:)

    DZIĘKUJĘ! <3
    ściskam cieplutko :*
    Patex.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała historia w stylu żyli długo i szczęśliwie;) Oczywiście, jak w każdym związku było raz lepiej a raz gorzej ale widać,że się naprawdę kochają i dobrze im razem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczna ta kawcia, chociaż ja osobiście nie pijam :) Ale jeśli już to na pewno właśnie białą!
    Bardzo ciekawy pomysł na poznanie się bohaterów :) Zbyszek wykazał się niezłą cierpliwością :) Tak po prostu poznawali się przy kawie, a potem to już całe dnie spędzali ze sobą :)
    Akcja z ambasadą wyborna hahaha ślub i koniec :) potem to już same piękne rzeczy, naprawdę :) Ty to potrafisz opisać po mistrzowsku :) żyli długo i szczęśliwie z gromadką pociech :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ta kawa z mlekiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przecudna historia :D
    Zbysio którego chyba nigdy nie byłabym sobie w stanie wyobrazić :)
    Uroczy, delikatny, dojrzały emocjonalnie i jeszcze na dodatek piekielnie inteligenty :D
    Nic dziwnego, że robiła co chciał, która by nie robiła.
    Poprawiłaś mi dzisiejszy humor, nastrój, dzień, wszystko co można poprawić :) A teraz idę zrobić sobie kawę z mlekiem i toną cukru :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie to słodkie. Brak mi takiego Zbyszka, naprawdę mało go już na blogach w takim wydaniu. Życzyłabym każdej dziewczynie która niepewnie się czuje w łóżku takiego faceta jak tutaj Zbyszek, jednocześnie zabawnego, opiekuńczego i zdecydowanego. Idealnie wiedział co Patrycji potrzeba w danej chwili, nawet ogromne majty go nie odstraszyły. Sama łapałam się już nie raz że w pracy potrafią się przyglądać stałemu klientowi, chyba przestane skoro jak widać oni doskonale wiedzą że to robię :P Historia jak z jakiegoś romansu, aż się prosi o więcej takich wydarzeń w naszym prawdziwym życiu

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojejjku, jak fajne ;)
    Kawa zbliża ludzi :) Podoba mi się to ;D Ale takiego Zbysia to ja sobie nie wyobrażałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojejku, tego mi było trzeba!
    nawejeślijesttoZbychu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet nie wiesz jak się uśmiałam czytając tę historię. Była idealna- tajemnicza, pełna humoru, włoskiego klimatu, kawy którą uwielbiam, erotyzmu, który najlepiej umiesz oddać właśnie Ty, i Zbyszka. Nic więcej mi nie trzeba. <3
    Po prostu dziękuję za taką Pati i takiego Bartmana. I za ich liczne dzieci, nawet te po 50! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, że nie sądziłam, że głównym bohaterem będzie Zbyszek? W pierwszej chwili myślałam nawet, że będzie nim Barek Kurek, ale tylko dlatego, że dzisiaj non stop natrafiam na jego nową reklamę w telewizji i widzę jak te bagietki wyciąga :D No, ale wracając do tego co wyżej. Uwielbiam wykreowanego przez Ciebie Zbyszka - takiego subtelnego, nieegoistycznego, uczuciowego, przy tym wszystkim spontanicznego i stanowczego. Jak widać kawa połączyła ich na dobre i tylko się cieszyć z ich poczwórnego, chodzącego szczęścia :D Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze? Nie wiem co mam tutaj napisać.
    Ogólnie napisałaś to w tak fantastyczny, idealny wręcz sposób, że brak mi jakichkolwiek słów. Od razu wiedziałam, że to Zbyszek! A konkretnie od momentu z "kurwa". Tak bardzo ich polubiłam i tak bardzo szkoda mi, ze już o nich nie przeczytam. Dziecko w wieku 50 lat? No to Zbyszek musiał się ostro starać, nie ma co.
    No nic, pozostaje mi tylko podziękować ci za to na górze. Było na prawdę świetne.

    OdpowiedzUsuń
  14. po 1,to pała dla Ciebie za niepowiadomienie mnie o nówce!! po 2,to zbieram szczękę z podłogi. TAKI Zbyszek??zrównoważony,na 1 miejscu mający potrzeby żony...jestem w szoku.ale straaaaaaaaaaaaasznie mi się podoba.i ten ślub,zdecydowanie jestem za cichą uroczystością bez pompy :D to kto następny?? Michaszek??

    OdpowiedzUsuń
  15. Nadrobiłam wszystkie rozdziały, w których miałam zaległości i mogę tylko dalej podtrzymywać decyzję, że piszesz genialnie! :D

    Czytając tą historię miałam wrażenie jakbym czytała całe, kilku rozdziałowe opowiadanie. Zbyszek przedstawiony z zupełnie innym świetle, niż poprzednio. Czuły i romantyczny, a zarazem namiętny. Ideał!

    Pozdrawiam i przepraszam za dość długą nieobecność! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam tę historię już wcześniej, ale jakoś tak mi ciężko ostatnio zebrać swoje dupsko do komentowania. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;)
    Taki ciepły Zbyszek, to zawsze fajny Zbyszek. Choć może tak szybko decyzja o ślubie mnie zaskoczyła to mimo wszystko widać, że dali radę i wytrzymali wszystkie przeciwności losu, a to jest najważniejsze. Razem walczyli o miłość o doczekali się wspólnej, pełnej szczęścia starości, a chyba o to w życiu chodzi każdemu z nas, by na starość mieć kogoś, kto będzie przy nas zawsze.
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  17. Ooo Raju.. Ale romantycznie *.* Marzenie, chyba każdej kobiety, odnaleźć taką miłość życia <3
    Super rozdział!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam Cię! A końcówka to wymiotła wszystko, taka była romantyczna i... życiowa? tak, to chyba najlepsze słowo. I nic Ci już więcej nie powiem- sama przecież wiesz, że piszesz genialnie!
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialne <3
    Podobał mi się Zbyszek w tej wersji :) Zresztą poniekąd na takiego go kreuje w swoich opowiadaniach. Był delikatny, czuły, wyważony, taktyka małych kroczków, zaakceptował ją taką jaką jest, a to bardzo ważne. No po prostu ideał faceta. Ciekawe czy jeszcze tacy chodzą po tej ziemi :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochana, jak ja bardzo Cię uwielbiam :D i jak bardzo uwielbiam wszystko to co piszesz :)a jak już piszesz o Zbyszku... ;)
    Uwielbiam takiego Zbyszka. Nienachalnego, Zbyszka czułego, spokojnego, stanowczego, ale jednocześnie takiego delikatnego.
    Powoli dążył do celu. powoli dążył do niej. Najważniejsze, ze kłócił się z nią taka samą pasją z jaką ją kochał, no i że dwa razy silniej się z nią godził :)
    Pozdrawiam Słońce :*** o całuję i ściskam i przytulam mocno w ten zimny i pochmurny dzień :***

    OdpowiedzUsuń