NIE TAK MIAŁO BYĆ!
Siedzenie
przy łóżku mojej córeczki stało się od lat codziennością. Od dziesięciu lat co
kilka miesięcy trzymam małą rączkę głaszcząc bladą skórę i modlę się żeby to
nie były ostatnie wspólne chwile. Małe serduszko odmawia współpracy, małe
serduszko, które kocha tylko mama. Małe
skośne oczka będące oznaką choroby, której boi się każdy rodzic patrzą na mnie
z bólem, w którym nie mogę jej ulżyć. Specyficzny błękit tych oczu zawsze
miażdży, przeżuwa i wypluwa moja duszę, bo przypomina mi oczy jej ojca. Od
ośmiu lat radzę sobie tylko z pomocą moich rodziców, ale mam coraz mniej sił do
walki, do walki o pieniądze. Miałam 20 lat, gdy na świecie pojawiła się Ola,
nie byłam wtedy sama, był Michał podniecony rolą ojca. Szkoda tylko, że zapału
wystarczyło mu tylko do momentu, gdy usłyszał wyrok z ust młodego i jeszcze
pełnego zapału lekarza: „Wasza córka ma zespół Dawna, chore serce i wiele
innych wad. Jedyne, co możecie dla niej zrobić to ją kochać, tak długo jak
zechce z Wami pozostać”. I to by było na tyle, jeśli chodzi o wspólne życie i
rodzicielstwo. „Jestem za młody, mam karierę, nie na to się pisałem, będę
płacił alimenty, nie pokocham jej”.
Więc jak to
jest tato:
Masz córciu raptem półtora roku
Osiem sukienek, zębów ze sześć
Pełną pieluchę, uśmiech szeroki
Lubisz się kąpać, uwielbiasz jeść
Na pierwszym miejscu zawsze jest mama
Lecz do zabawy to już starszy brat
Co do piosenek, lubisz, gdy z rana
Tata przytuli, zaśpiewa tak:
Moja ty szyjko do całowania
Moje paluszki, że ścisnąć strach
Moje ty włoski do poczochrania
Moje ty oczka piękne, że ach!
Moje ty plecki do podrapania
Moja ty nóżko co na przód gna
Moja ty pupcio do poszczypania
Moja ty minko, gdy jestem zła
Osiem sukienek, zębów ze sześć
Pełną pieluchę, uśmiech szeroki
Lubisz się kąpać, uwielbiasz jeść
Na pierwszym miejscu zawsze jest mama
Lecz do zabawy to już starszy brat
Co do piosenek, lubisz, gdy z rana
Tata przytuli, zaśpiewa tak:
Moja ty szyjko do całowania
Moje paluszki, że ścisnąć strach
Moje ty włoski do poczochrania
Moje ty oczka piękne, że ach!
Moje ty plecki do podrapania
Moja ty nóżko co na przód gna
Moja ty pupcio do poszczypania
Moja ty minko, gdy jestem zła
Moja córka nigdy
nie zaznała miłości ojcowskiej. Jego niezwykle rozciągliwe sumienie zmuszało go
do zainteresowania jedynie 2 lata. Potem pojawia się dziewczyna, żona, syn,
zdrowy i piękny syn. Chęć zapomnienia o chorej, upośledzonej córce wygrała z
rzeczywistością. Obcy ludzie pomogli mi bardziej niż on, bo ja i Ola nie
pasowałyśmy do idealnego obrazu rodziny Michała bez skazy. Wolałam pukać do
drzwi różnych instytucji i firm błagając o pieniądze niż prosić o nie jego, bo
on doskonale wiedział, że są mi potrzebne, ale czułam się jak śmieć, gdy na
odczepne rzucał te kilka tysięcy, co jakiś czas. Sprzedałabym nawet siebie byle
jej pomóc, ale dzisiaj już wiem, że chwila pożegnania zbliża się wielkimi
krokami. Mam 30 lat i życie podporządkowane dziecku, niczego poza tym, żadnych
znajomych, żadnych mężczyzn. Niczego jednak nie żałuję, bo Ola była tego warta.
Miałam chwile zwątpienia i załamania, wielokrotnie chciałam to skończyć.
Zakończyć jej cierpienie i swoje także.
Tato czy nie
powinni być tak:
Jakby nie starał się śpiewać Twój stary
Jak Cię nie pieścić, gilgać czy gnieść
Za lat dwadzieścia jakiś kawaler
Skradnie mi Ciebie i naszą pieśń
Jak nie pilnować i tak Cię zgubię
Przyjdzie kawaler i krzyknie: Szach mat!
Jeszcze go nie znam już gnoja nie lubię
Za to, że ON będzie śpiewał Ci tak:
Moja ty szyjko do całowania
Moje paluszki, że ścisnąć strach
Moje ty włoski do poczochrania
Moje ty oczka piękne, że ach!
Moje ty plecki do podrapania
Moja ty nóżko co na przód gna
Moja ty pupcio do poszczypania
Moja ty minko, gdy jestem zła
Jak Cię nie pieścić, gilgać czy gnieść
Za lat dwadzieścia jakiś kawaler
Skradnie mi Ciebie i naszą pieśń
Jak nie pilnować i tak Cię zgubię
Przyjdzie kawaler i krzyknie: Szach mat!
Jeszcze go nie znam już gnoja nie lubię
Za to, że ON będzie śpiewał Ci tak:
Moja ty szyjko do całowania
Moje paluszki, że ścisnąć strach
Moje ty włoski do poczochrania
Moje ty oczka piękne, że ach!
Moje ty plecki do podrapania
Moja ty nóżko co na przód gna
Moja ty pupcio do poszczypania
Moja ty minko, gdy jestem zła
Teraz matczyne serce zamienia się w kawał lodu patrząc na
martwą twarz córki. Nie ronię jednej łzy trzymając w ręku telefon z twoim numerem
na wyświetlaczu. Odbierasz za bodaj szóstym razem, pewnie miałeś już dość mojej
natarczywości.
- Baśka nie mam czasu. Zaraz mam trening – żadnego cześć, co
słychać? Jak się czuje nasza córka?
- Nie interesuje mnie to Michał. Jutro o 14 jest ostatnie
pożegnanie TWOJEJ córki. Lepiej dla ciebie żebyś się tam zjawił. Masz być w
pierwszym rzędzie tuż za trumną. Jesteś jej to winien – nie miałam zamiaru niczego
mu ułatwiać.
- Dobrze wiesz, że jestem w Rosji i nie mogę przyjechać, ale
jest mi naprawdę przykro – może i wyczułam w jego głosie żal, ale przemawiała
przez niego też ulga.
- Nie! Jeśli nie zjawisz się o 14 zniszczę ciebie i twoją i
rodzinę. Nie będę mieć litości nawet nad twoją ciężarną żoną. Nie mam już nic
do stracenia. Pojawię się w każdym programie telewizyjnym i udzielę wywiadu
każdej istniejącej gazecie plotkarskiej w tym kraju – boli mnie, że mszę go
zmuszać do pojawienia się na pogrzebie w ten sposób, ale Bóg mi świadkiem, że
to zrobię!
- Baśka…
- Dość tego! Na nagrobku napiszę twoje nazwisko: Ola
Winiarska. Żegnaj Aniołku! Pamiętaj, do czego jestem zdolna. Do zobaczenia
jutro – rozłączyłam się rzucając telefonem o ścianę.
Obyś się pojawił Michale, dla twojego własnego dobra…
Bo tak miało być tatusiu:
Lecz kawalerze się proszę nie wzruszać
Ojciec ambitnie do końca gra
Będzie szczęśliwa - z szampanem ruszę
Jeśli ją skrzywdzisz - dorwę jak psa
Będę swe buty czyścił Twą głową
Wepchnę Ci w gardziel kaktusa kwiat
Jak nie wystarczy - naślę teściową
Sam stanę z boku, zaśpiewam tak:
Mój kręgosłupie do połamania
Moje paluszki zmiażdżone w pół
Moje gardziołko do podrzynania
Moja ty główko wrzucona w dół
Moje ty nóżki do odrąbania
Moje kolanko co chętnie bym zgniótł
Moja ty pupcio do nakopania
Moje ty oczka nadziane na drut
Ojciec ambitnie do końca gra
Będzie szczęśliwa - z szampanem ruszę
Jeśli ją skrzywdzisz - dorwę jak psa
Będę swe buty czyścił Twą głową
Wepchnę Ci w gardziel kaktusa kwiat
Jak nie wystarczy - naślę teściową
Sam stanę z boku, zaśpiewam tak:
Mój kręgosłupie do połamania
Moje paluszki zmiażdżone w pół
Moje gardziołko do podrzynania
Moja ty główko wrzucona w dół
Moje ty nóżki do odrąbania
Moje kolanko co chętnie bym zgniótł
Moja ty pupcio do nakopania
Moje ty oczka nadziane na drut
Dla jasności! Bardzo lubię i szanuję Michała Winiarskiego, to wyżej to fikcja i chwila mojej słabości. Chodzi tylko o to, że pozory mylą. Nie budujmy pomników i ołtarzyków zanim się nie dowiemy kim jest jak zamknie drzwi...
Po przeczytaniu mam taki mętlik w głowie, że nie wiem czy uda mi się coś sensownego napisać...
OdpowiedzUsuńTakże ten... Nie rozumiem jak można nie kochać własnego dziecka. Dzieci zasługują na miłość obojga rodziców, a te chore szczególnie takiej miłości potrzebują. Potrzebują bliskości, czułości, zainteresowania, a niestety coraz częściej bywa tak, że jedno z rodziców zostawia dziecko tylko dlatego, że nie jest zdrowe. A swoje zachowanie tłumaczy tym, że nie był przygotowany na taki los, że nie podoła, że kariera zawodowa że to że tamto...
Pozdrawiam A. ;*
Dopiero w obliczu tragedii poznajemy jacy ludzie są naprawdę. Tutaj Baśka zobaczyła jaki jest Michał. Zwyczajny tchórz który uciekł przed problemem. Ja nie rozumiem bo czy to wina Oleńki ze urodziła sie chora? Nie. Lekarz dobrze powiedział powinni ją kochać i oferować jej jak najwięcej z tej miłości .Basia tak zrobiła była z córka w każdej chwili jej życia a Michał udawał ze nie istnieje. Nie dziwię się jej ze przyparła do muru Winiara i wymusiła na nim obecność na pogrzebie, był to winien swojej córce.Ja w ogóle nie rozumem ludzi którzy uciekają od osób chorych na Downa, przecież to nie jest zaraźliwe, takie dzieci czy też dorosłe osoby są takie same jak my, tylko postrzegają świat inaczej zostają uwiezienie w umyśle dziecka do końca życia. Potrafią tak samo kochać jak zwykli ludzie, przywiązywać się, opiekować a to że nie umieją sami egzystować w tym świecie to przecież nie ich wybór a przykre zrządzenie losu
OdpowiedzUsuńTrochę było mi niezręcznie głównie ze względu na to, że pisałaś akurat o tym siatkarzu. Potem jednak stwierdziłam, że to przecież tylko fikcja literacka, która - niestety - również może mieć swoje odbicie w prawdziwym życiu.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem odtrącenia niewinnej istoty, własnego dziecka. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, że wszystko samo przyjdzie. Ale takie jest życie i trzeba sobie z nim radzić, przyjąć go takie jakie dostaliśmy. On najwyraźniej nie dorósł jeszcze do tego i wolał szukać innego szczęścia. To bardzo niesprawiedliwe i jednocześnie tak realne i prawdziwe..
Dawno mnie tu nie było, a jak już znalazłam chwilę czasu... rzeczywiście, mocne. Mocne, ale bardzo prawdziwe. Nie rozumiem ludzi, którzy odrzucają własne dziecko. To się może zdarzyć każdemu, a dziecko ma geny ojca i matki. Przecież kochany tatuś również mógł się urodzić z wadą.
OdpowiedzUsuńSwego czasu jeździłam do szpitala, byłam tam kilka razy po kilka tygodni. Tam spotykałam różnych ludzi z różnymi chorobami. Upośledzenie mózgowe, wady mowy, słuchu, wzroku, ruchu, czy zespół Downa... Zazwyczaj nie daje się szans na przeżycie takiemu dziecku więcej niż kilka lat, ale w pokoju naprzeciwko mieszkała dziewczyna właśnie z tą chorobą. Była ze swoją mamą, a sama miała ponad 30 lat. Uwierz, że tyle siły i pracy ile ona wkładała w swoją rehabilitację sama mnie motywowała. Jej się chciało żyć i naprawdę była szczęśliwą, normalną osobą. Szkoda jednak, że nie wszyscy potrafią to docenić i uszanować.
Szczerze, nie wiem dlaczego to napisałam. Ale jak czytam Twoje historie, to aż chcę coś napisać od siebie, wygadać się. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze.
Dziękuję ;*
Buźki ;*
Zakręcona ;)
świetny :)
OdpowiedzUsuńKolejny już raz tego dnia czytam smutną część czyjegoś życia. Kolejny już raz chce mi się płakać. Ale tutaj nie tylko mam na to ochotę. Ja płaczę. A wiesz czemu? Bo to co napisałaś jest tak cholernie prawdziwe. Bo to co napisałaś, jest tak cholernie niesprawiedliwe i ukazuje jak bardzo chore jest życie.
OdpowiedzUsuńCzy taki ojciec powinien nosić niniejszy tytuł? Michał był ojcem, to fakt. Ale nie dla Oli. Nie dla swojej córki, która tak bardzo go potrzebowała.
Chciałabym dowiedzieć sie, czy pojawił się na pogrzebie córki. Myślę, że tak. Przecież ma do stracenia tak bardzo ważną dla niego karierę i reputację w medialnym świecie.
PO tym na górze nie wiem nawet co napisać. Mogę mówić, że to mocne, że mnie poruszyło. Tak właśnie było. Mam podobne odczucia co Zakręcona po przeczytaniu każdego nowego wpisu. Chciałabym się podzielić tym, co sama przeżyłam i chyba pomóc jakoś samej sobie, ale chyba tak nie potrafię. Cholernie dziękuję ci za to, że wszystko to, co piszesz, jest prawdziwe i nic nie jest przesadzone, przekoloryzowane.To jest rzeczywistość opisana w fikcji.
OdpowiedzUsuńMichał zachował się okropnie, lecz czy Ola byłaby szczęśliwa w tych ciągłych przeprowadzkach? Chociaż może i by była. Może miałaby kochające ją rodzeństwo, dziadków, a przede wszystkim ojca, którego nawet nie miała okazji zapamiętać przed śmiercią.
Masz racje z tym, że ludzi nie można oceniać po pierwszym wrażeniu. Nikt z nas nie wie, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, jak zachowują się znani ludzie. To ich prywatne życie, a my nie mamy nic do tego.
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Mocny rozdział, ale racja, że pozory mylą. Czasem człowiek, jak to ujęte jest wyżej 'bez skazy' niemalże idealny jest tak naprawdę obłudny i brakuje mu do ideału więcej niż komukolwiek innemu.
OdpowiedzUsuńNieodpowiedzialny. Samolubny. Egoistyczny. Pozbawiony uczuć, empatii, przyzwoitości.
OdpowiedzUsuńWielu facetów zapomina, że ojcostwo nie kończy się na przekazaniu plemników. Wielu facetów zapomina, że takie małe rączki, które zaciskaja się wokół szyi mogą dać ogrom szczęścia.
Jest mi żal takich delikwentów. Ale jednocześnie mam ochotę ich powieśic za jaja na latarni. Jak można coś takiego robić swojemu dziecku? Jak można w ten sposób postąpić? Jak można być aż taka świnia? Jak można? Bo mój umysł, chociaż pojemny, w żaden sposób nie chce tego ogarnąć... I nie ogarnie tego nigdy...
Rodzicielstwo to piękny dar od losu. Nie można się go wyrzec. Nie można o nim zapomnieć. Nie można się czuć z niego zwolnionym. Nie można powiedzieć sobie, że od dziś nie jestem ojcem/matką. Nie można!
Siedzę i bucze. Może troszkę dlatego, że ta historia wzruszyła, ale również dlatego, że jest dużo takich dupkow na świecie. Stanowczo dlatego.
Buziak Kochana :***
Michał był i jest zwyczajnym tchórzem, który uciekł przed problemem.Ojcostwo nie kończy się na spłodzeniu dziecka. Należy je kochać bez względu na to czy jest okazem zdrowia czy jest chorym tak jak Oleńka. Każde dziecko zasługuje na miłość swojego ojca.
OdpowiedzUsuńNawet na jej pogrzeb nie nieprzyjedzenie z własnej nie przymuszonej woli tylko po szantażu Basi. Przykro, że tacy faceci chodzą po tej ziemi.
Nikt nigdy nie będzie przygotowany na pojawienie się na świecie chorego dziecka, ale trzeba być ostatnim dupkiem, żeby się tak zachować. Niestety nie brakuje nam takich dupków...
OdpowiedzUsuńJestem rozczarowana postawą Michała. Nie tak powinien zachowywać się ojciec, tylko ojciec bo na przydomek "dobry" trzeba sobie zasłużyć, a jak widać Winiarski do tego nie pasuje. To nie córka jego i Basi była upośledzona, a tatuś. Upośledzony psychicznie gnojek! Skończyłaś tą historię w takim momencie, że każdy może dopisać sobie resztę, ja mam nadzieję, że Michaś jednak nie zdąży zjawić się w Polsce, a Baśka zniszczy mu życie bo właśnie na to zasługuje!
OdpowiedzUsuńJa po raz kolejny jestem pod ogromnym wrażeniem tematu, którego się podjęłaś. Prawdziwy talent można poznać po tym, że żaden problem nie jest za ciężki do poruszenia i właśnie Ty to robisz! Dlatego chylę czoła, kochana ;) Pozdrawiam :)
Michał zachował się okropnie. Niby taki wspaniały człowiek a na pogrzeb własnej córki nie miał zamiaru przyjechać... Nie rozumiem takich osób, dla mnie to chora sytuacja. Skończyłaś w takim momencie, że każda z nas może dopisać sobie taki koniec tej historii jaki jej pasuje. Cieszę się, że podejmujesz też trudne tematy i nie robisz z siatkarzy tzw. bogów bo nikt nie jest ideałem.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo zasmuciła mnie postawa Michała. Przecież to nie była wina Oli, że urodziła się taka, jaka się urodziła. Każdy zasługuje na miłość.
OdpowiedzUsuńSzczerze? Mam nadzieję, że nie uda mu się dojechać. Powinien teraz zapłacić za błędy, jakie popełnił. Przecież nie starczy zwykłe "przykro mi" nie, to nie ten wymiar.
Szczerze mówiąc temat niepełnosprawnych dzieci jest mi szczególnie bliski. A to powyżej chwyta za serce. To nie jest łatwe, zaakceptować upośledzenie swojego dziecka. I zazwyczaj tak jest, że to ojciec odchodzi w takich chwilach. Nie wiem co tu napisać, chyba po raz pierwszy mam taką pustkę w głowie. Michał wyparł się problemu. To, że nie przyjedzie nawet na pogrzeb jest według mnie przesadą, ale z drugiej strony te groźby Basi także. Nie wiem, może się mylę, ale nie chciałabym takiego sztucznego udziału w pogrzebie, tylko dlatego, że zostało się do niego zmuszonym. A jeśli Michał się na nim pojawi, to nie dlatego, że jest mu przykro, że Ola nie żyje, ale dlatego, że został zaszantażowany. I tak trochę żal z tego :/
OdpowiedzUsuńTakiej postawy Michała bym się nie spodziewała. To podłe co zrobił z Basią i Olą. Po prostu się ich wyparł. Jakby nigdy nie miał z nimi styczności, nie znał ich, a przecież razem z Basią przeszedł wiele. Ludzka podłość nie zna granic. Nawet sobie nie wyobrażasz tego z jaką przyjemnością czyta mi się twoje historie. Są niesamowite i sama chciałabym kiedyś pisać coś bardziej wartościowego.
OdpowiedzUsuńTeraz to już będzie zupełne zaprzeczenie tego, co wyżej napisałam, ale jeśli miałabyś czas i chęć to zapraszam tutaj: matka-glupich.blogspot.com/ Będzie mi bardzo miło :3
piękne... więcej takich kochana. Baśka nie ma nic do stracenia,bo to co miała najcenniejszego właśnie umarło...a Michał powinien w jakiś sposób odpokutować.
OdpowiedzUsuńNawet w swoim otoczeniu spotkałam się dwa razy z podobną sytuacją... Ojciec zostawił dziecko i swoją partnerkę bo dziecko było chore, ale wyrodna matka też się zdarzyła... To okropne, że można być egoistą do tego stopnia. Nie dość, że to dziecko z dniem nadejścia na świat i tak już coś traci i nie może czerpać pełnymi garściami, to jeszcze coś takiego. Taki cios ze strony osoby, która powinna stać w pierwszym szeregu i bronić do ostatniej kropli krwi.
OdpowiedzUsuńPomysł na przedstawienie tej sytuacji bezbłędny...
Czekam na następny :)
Jak zwykle po Twoim jednoparcie długo nie mogę dojść do siebie. Michał zasłużył na wszystko co najgorsze. Czasem ludzie na pozór cudowni i mili, skrywają mroczne sekrety i drugie oblicze. Tak było w jego przypadku. Szkoda, że tej drugiej twarzy musiała doświadczyć mała Ola i jej mama Basia, którą zostawił ze wszystkim na głowie, bez wsparcia, opieki, zwykłej życzliwości. Nic się nie liczyło, poza dobrym nazwiskiem i karierą. To smutne, jak człowiek jest w stanie wyrzec się jakichkolwiek ludzkich odruchów na rzecz sławy.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie niełatwa tematyka. Bardzo, bardzo się wzruszyłam, czytając ten tekst. Każde dziecko zasługuje na pełną rodzinę, niezależnie jakie jest. Nie można się wyprzeć nikogo, kto jest częścią nas. Tylko największy bydlacy potrafią wyprzeć ze świadomości informacje, że gdzieś z inną kobietą mają dziecko, ale kompletnie się nim nie interesują. Jakby nie istaniało i nie było problemu.
OdpowiedzUsuńMatka dla swojego dziecka gotowa jest zrobić wszystko i nie zdziwię się, jakby taki nagrobek się pojawił. Michał mógł mieć trochę uczuć i serca. Pogrzeb jego córki to nie byle co. Chociaż tyle jest jej winien.
Pozdrawiam
Zaskoczyłaś mnie, najpierw miałam stuprocentową pewność, że to będzie Kubiak, a tu taka niespodzianka...
OdpowiedzUsuńA tematyka jest jak to zwykle u Ciebie- bardzo ważna i trudna. Od małego miałam do czynienia z osobami niepełnosprawnymi- moja mama pracuje w szkole specjalnej i co jakiś czas trafi się jakiś wolontariat, więc zawsze biorę w tym udział. Ja na początku, gdy byłam trochę młodsza, to trochę bałam się chorych ludzi. Nie tego, że coś mi zrobią, po prostu nie miałam pojęcia, jak nawiązać z nimi kontakt. A co wcale nie jest takie trudne! Bo ci ludzie nie są zadufani w sobie, nie pędzą za pieniędzmi, nie uczestniczą w wyścigu szczurów i mimo tego, że są postrzegani jako margines społeczeństwa, jako ludzie chorzy, to... oni są szczęśliwi. Może nie wiedzą do końca, jak dzisiejszy świat funkcjonuje, ale mają swój własny i jako jedyni potrafią bez wahania odwzajemnić podarowany im uśmiech, chociaż nikt ich tego nie uczył. Ja wiem, że ten mój wywód nie ma wiele wspólnego z rozdziałem, ale musiałam się tymi poglądami z kimś podzielić...
P.S. Widziałaś może nową (dość kontrowersyjną) kampanię Olimpiad Specjalnych? Nosi tytuł "Zespół Downa jest jak plama na koszuli, której nie możesz sprać". Mocne słowa i wiele osób się na to burzy, ale myślę, że tylko w taki sposób można trafić do ludzi.
A ten przerywnik kojarzy mi się bardzo z piosenką Tomasza Jachimka "O córce". Zgadłam? :)
Zastanawiam się, jak to jest możliwe, że przeoczyłam tego one-parta?
OdpowiedzUsuńZawsze, kiedy czytam takie odcinki, długo potem nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Zapytasz, dlaczego? Bo w swoich historiach ujmujesz wszystkie poważne tematy, tematy z życia codziennego, o których zapewne większość z nas nie miałaby odwagi się odezwać. A Ty, nie dość, że podejmujesz się takiego wyzwania, to jeszcze robisz to z taką perfekcyjnością, że momentalnie wszystko trafia prosto do serca i zostaje poddane rozważaniu. Dlatego tak bardzo cenię sobie Twoje jednopartówki, bo mówią wprost o tym, co nas spotyka w realnym świecie, a o czym nie chcemy rozmawiać. :*
Co do treści - ja również bardzo lubię Michała i mam do niego ogromny szacunek za jego postawę na boisku, ale tutaj pokazał się z tej złej strony. Jak tak można odwrócić się od własnego dziecka? Porzucić je bez sumienia, bo ma zespół Dawna? Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem takich ludzi... Przecież to niczyja wina, że Mała urodziła się z taką wadą. Nie powinien się od niej oddalać, wręcz przeciwnie, powinien obdarzyć ją podwójną miłością... Cały "ciężar" wychowania i opieki nad Olą, spadł na Basię, która ledwo wiązała koniec z końcem i robiła wszystko, by jej córeczce niczego nie brakowało. Niewątpliwie należą jej się pokłony... A Winiar... Winiar powinien się wstydzić swojego zachowania; żeby nie chcieć przyjechać na pogrzeb własnej córki?! To mi się naprawdę nie mieści w głowie!! Michał, nie masz serca.
Całuję Cię, Kochana! :*