OD POCZĄTKU BYŁAM Z TOBĄ SZCZERA
- Grzesiu! Wiedziałeś,
na co się piszesz. Od początku byłam z tobą szczera! – łzy spływały po twoich
rozgrzanych policzkach mocząc kołnierzyk eleganckiej białej koszuli. Ciężkie od
mokrego tuszu rzęsy kleiły się do twoich powiek zamykając je.
- Myślałem,
że nie mówisz poważnie, że zmienisz zdanie – zbolała mina twojego męża
powodowała w tobie coraz silniejsze wyrzuty sumienia, choć wcale nie powinnaś
ich mieć.
- Wiele razy
powtarzałam ci, że nie chcę mieć dzieci i nigdy ich mieć nie będę. Kiwałeś
głową i uśmiechałeś się do mnie, więc, o co ci teraz chodzi? – patrzysz wyzywająco
w ciemne oczy twojego ukochanego.
- Podobno
każda dziewczyna wcześniej, czy później chce zostać matką. Jaka z ciebie
kobieta?- Kosok wyciąga coraz cięższe działa próbując przekonać cię do swojego
zdania – chyba wiedziałaś, z czym wiąże się małżeństwo? Z czym wiąże się zakładanie
rodziny? – wiesz, że go krzywdzisz, ale nie zgodzisz się na dziecko tylko po to
żeby uszczęśliwić Grześka i wasze rodziny.
- Jak
widzisz nie wszystkie! Nie okłamałam cię i niczego ci nie obiecywałam. Koniec
tematu. Myślę, że wyczerpaliśmy już każde za i przeciw. Wałkujemy to od 2 lat,
a ja ciągle zdania nie zmieniam. Wiesz, jaki jest mój stosunek do dzieci i jak
zmuszenie mnie do macierzyństwa mogłoby się skończyć – twój żal zaczyna
zmieniać się we wściekłość, którą kierujesz w stronę swojego męża, w tej chwili
źródła twojej frustracji.
- Pewnego
dnia się obudzisz i będziesz żałować, bo będziesz za stara na bycie matką!
Przemyśl to jeszcze, bo inaczej nasze małżeństwo straci sens – po chwili
słyszysz tylko trzaśniecie drzwi waszego mieszkania i odgłos ciężkich kroków na
schodach. Grzesiek jak zwykle ucieka i nie słucha twoich racji.
Gdy dociera
o ciebie, że mąż zagroził ci rozwodem próbujesz znaleźć, choć jeden powód do
tego żeby to dziecko urodzić. Nigdy nie byłaś empatyczna, nie zachwycałaś się
malutkimi rączkami, nóżkami, pupciami i ciuszkami. Masz blisko 30 lat i ani
śladu słynnego instynktu macierzyńskiego. Nie zaglądasz do wózków, ani nie patrzysz
tęsknym wzrokiem za ciężarnymi spacerującymi z uśmiechem po parku. Cała ta nagonka
na twoją osobę ze strony męża i twojej rodziny jeszcze bardziej zniechęca cię
do ciąży. Gdy przez ostatnie tygodnie obserwujesz jak cała Polska żyje sprawą
Katarzyny W., to widzisz na jej miejscu siebie. Wiesz, że nie będziesz dobrą
matką. Ba, nie będziesz żadną!
Gdy twoja
najbliższa przyjaciółka zaszła w ciążę ograniczyłaś kontakty z nią do minimum.
Brakowało wam wspólnych tematów, bo ona żyła już przygotowaniami do nowej roli,
mdłościami, zgagą, rozstępami i szalejącymi hormonami. Gdy urodziła
ograniczyłaś się do wysyłania sms – ów, bo zapach niemowlaka powodował u ciebie
odruch wymiotny. Brzydziłaś się nawet wziąć tego malucha na ręce. Nie boisz się
samej ciąży, nie boisz się bólu i porodu, bo nie jesteś jakąś mimozą. Ból jest
częścią życia człowieka i wcale cię to ni przeraża. Nie widzisz problemu w
zmieniającej się figurze i w estetycznych następstwach bycia przy nadziei, bo
wiesz, że przy odrobinie ciężkiej pracy ciało wróci do stanu sprzed ciąży. Ty po
prostu nie czujesz potrzeby bycia matką, choć jak mówisz o tym głośno, to
widzisz tylko dziwne spojrzenia swojej matki i teściowej oraz słowa „jak
urodzisz, to się przekonasz, jakie to szczęście”. Sęk w tym, że ty nie
urodzisz, nawet za cenę zakończenia swojego małżeństwa. Kochasz Grzegorza
najbardziej na świecie, ale nie jesteś w stanie unieszczęśliwić dziecka tylko
po to żeby on został ojcem. W naszym społeczeństwie ciągle pokutuje wizja Matki
Polki i przekonanie, ze kobieta bez dziecka nie jest spełnioną. Masz jednak
nadzieję, ze wreszcie coś w tym temacie się zmieni i mniej będzie historii z
zabijaniem, głodzeniem i biciem tych bądź, co bądź niewinnych istotek.
Reagujesz
alergicznie na próby zmiany twoich przekonań przez żonę Wojtka Grzyba, która za
namową Grzesia przeprowadza z tobą rozmowę na temat pozytywnych stron
macierzyństwa. Jesteś wściekła na męża za to, że angażuje obce osoby w wasze
życie. Masz do czynienia z prawdziwą Matką Polką zachwyconą każdym gestem
swojego dziecka, która macha ci przed oczami wielkim, mlecznym biustem. Z
hukiem wyrzucasz ją za drzwi i właśnie wtedy kończysz swoje przyjazne stosunki
z partnerkami kolegów męża.
Podobno mowa
jest źródłem nieporozumień, ale bez niej nie jesteś w stanie kogoś poznać i
przekazać mu swoich przemyśleń i pragnień. Co jeśli mówisz, przekazujesz, a
nikt cię nie słucha?
Co jest
gorsze? Milczenie czy brak zrozumienia? Nie oszukałaś Grzegorza, otwarcie i bez
owijania w bawełnę poinformowałaś go na 3 randce, że świat jest piękny, miłość
jest piękna, seks jest cudowny, ale dzieci nie będzie…
To, co piszę jest prawdą. Mam koleżankę
z takimi poglądami. Dla mnie jest to nie do przyjęcia, bo uwielbiam dzieci,
malutkie rączki nóżki i nawet całe poświęcenie, jakie wiąże się z
macierzyństwem.
Powiedziała? Powiedziała.
OdpowiedzUsuńGrzesiek był poinformowany? był
To o co teraz się piekli? Popieram ją. Nic na siłę. A przymus bardziej zniechęca.
Grzesiek dobrze wiedział, na co się pisze i powinien to teraz przyjąć jak mężczyzna.
W sumie, jeśli ona by się przekonała, to jeszcze zostaje adopcja. :)
Ja Ją rozumiem w 100% bo sama nie przepadam za dziećmi denerwuje mnie gadanie o nich na każdym kroku. Twardo stąpam po ziemi i wygadam dużo od otaczających mnie ludzi ale jeszcze więcej od siebie. A wszystkie wiemy jak to jest z dziećmi mówią jedną robią drugie i są zapatrzone w siebie.
OdpowiedzUsuńMnie przekonywać nie musisz że takie kobiety istnieją bo ja 98% jestem taka jak ona. Dzieci mnie odstraszają i odstraszać będą. Nie czuję i nie rozumiem tego zachwytu przyszłych mam swoimi nienarodzonymi pociechami które mogły by o nich nawijać godzinami. Sama słyszę od mamy, czy koleżanek ze jak urodzę to zdanie zmienię i szczerze mam nadzieję ze tak będzie bo na razie to ciężko u mnie z tym. Nie wzdycham do dzieci, nie zaglądam do wózków a malca mogę mieć obok siebie góra na 2 godziny i już mi wystarcza. Ale te 2 % które mi zostają dają mi nadzieję że kiedyś zechcę zostać mamą taką prawdziwą kochającą która dla swojego dziecka zrobi wszystko
OdpowiedzUsuńjakbym czytała o sobie. może i ludzie jeszcze tego nie akceptują, ale ja wychodzę z założenia, że niektóre kobiety po prostu nie nadają się na matki i nie powinny nimi być. lepiej nie mieć dzieci, niż mieć i je krzywdzić.
OdpowiedzUsuńwidzę, że Grzegorz w końcu podjął współpracę :D mam nadzieję, że kiedyś znajdzie kobietę, która urodzi mu dużo małych, brązowookich Kosoków :D
Ja uwielbiam dzieci, ale prawda jest taka że są kobiety które matkami nie powinny być, a niestety nimi zostają. Mam nadzieje, ze Grzesiek odnajdzie swoje szczęście i zostanie kiedyś ojcem gromadki dzieci ;)
OdpowiedzUsuńNie kazda ma w sobie ten instynt! Liczy sie to, ze on od poczatku o tym wiedzial. Na co sie ludzil? Pewnie, ze ja przekabaci. Ech, ja kocham dzieci, ale wiem, ze nie wszyscy sa mna. Przyklad na takiej beztroskiej Katarzyny W., ktora na bycie matka nie zaslugiwala. Najwiekszym paradoksem sa sytuacje z moich wlasnych obseracji, gdy ktos pragnie dziecka, a okazuje sie, ze go nie moze miec.. A dom obok nie maja za co zyc, a dzieci 7, z tego jedno uduszone w reklamowce..
OdpowiedzUsuńSie rozpisalam;p
Sama mam taką znajomą co myśli podobnie i za nic jej nikt nie przekona, że macierzyństwo mimo licznych poświeceń to piękna sprawa. Osobiście kocham dzieci i nie wyobrażam sobie ich nie mieć. Jednak na razie wystarczą mi cudze jakie mam nieraz pod opieką :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zrozumiem kobiet, które myślą w ten sposób... Uwielbiam dzieci, te maleńkie nóżki, rączki... Ale co zrobić jeżeli inne tego nie uwielbiają. Nie można ich zmuszać, bo potem właśnie, pojawia się taka Katarzyna W.
OdpowiedzUsuńOstrzegła Grzesia? Ostrzegła.
Wiedział na co się decyduje. Nie powinien teraz zmuszać jej do macierzyństwa.
Kurczę. Niby poinformowała Grzesia o tym, że nie zamierza mieć dzieci, a on niby się o tym dowiedział. Zgodził się na związek z nią, pomimo jej przekonań i negatywnego nastawienia do macierzyństwa. Dlaczego więc robi takie awantury i ciągle do tego tematu powraca? Może miał nadzieję, że z biegiem czasu jego żona zmieni zdanie i wyda na świat jego potomstwo? No to chyba się chłop przeliczył, bo sądząc po wypowiedzi i odczuciach Kosokowej, pora na matkowanie chyba nigdy nie nadejdzie... A szkoda... I nie rozumiem kobiet, które nie chcą mieć dzieci. Przecież nie ma nic piękniejszego od tego! :)
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi, kocham dzieciaczki i nie wyobrażam sobie bez nich życia, ale póki co muszą mi wystarczyć moje dwa kochane szkraby, które kuzynka skutecznie mi podrzuca do opieki. :)
całuję :*
Pati
Przecież na samym początku powiedziała Grześkowi, że nie chce mieć dzieci więc w czym problem? Zmuszanie jej do macierzyństwa może tylko pogorszyć sprawę. Oczywiście, może kiedyś zmieni zdanie ale przymuszanie na siłę tylko pogorszy sprawę. Niektóre kobiety nie powinny być matkami a niestety są. Przecież jest tyle kobiet, które chciałyby mieć dzieci a niestety nie mogą a pewne kobiety zostają najzwyczajniej w świecie "wpadając".
OdpowiedzUsuńCo do mnie to lubię małe dzieci ale cudze. Kiedyś czemu nie ale teraz studia i inne sprawy, zresztą mam zaledwie 20lat i jestem na to o wiele za młoda.
Pozdrawiam:*
Niestety, ale Grzesiek od początku wiedział na co się pisze :(
OdpowiedzUsuńPewno myślał, że małżeństwo wszystko zmieni, ale jak widać naszsa bohaterka jest nieugięta.
Cóż... kolejny smutny fakt z życia ludzi i tego, co dzieje się w ich domach.
Pozdrawiam! :*
Owszem, nie chcę mieć dzieci teraz, ale w przyszłości jak najbardziej. Tupot małych stóp to będzie piękny dźwięk.
OdpowiedzUsuńDlatego dziwię się wszystkim dziewczynom, które mówią, że nigdy nie będą miały dzieci. Jakoś sobie nie wyobrażam, że można tak całkowicie nie chcieć dać życie małej istotce. Tyle, że nie powinno się w takim wypadku robić niczego na siłe. a Grześ przecież wiedział jak się sprawy mają. Więc do siebie powinien mieć pretensje. W tym wypadku rozwód to nieuchronna przyszłość. Ale jednocześnie też rodzaj wybawienia dla tej dwójki. Bo po co się męczyć, żyć ze sobą, jeśli nie spełnia się wymagań drugiej strony.
Buziaki :***
Szkoda mi trochę Grześka, bo chciałby mieć swojego malucha. Nie rozumiem do końca głównej bohaterki. Dzieci są fajne, może trzeba poświecić im dużo czasu ale ten czas jest wspaniały. Z drugiej strony, jeśli ma się skończyć jak z Katarzyną W. to może lepiej, że nie decydowała się na dziecko.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM !!!
Paulka
Ja wcale nie chciałam poddawać w wątpliwość realności tych poglądów. Choć sama nie znam takiej osoby, wierzę jednak, że niektóre kobiety po prostu nie chcą mieć dzieci, bo nie, i tyle. Nawet nie wiem co można poradzić w takiej sytuacji. Chyba najbardziej jest mi szkoda mężczyzn, którym na potomku zależy. W tym wypadku Grześka. Już nigdy się tego nie dowiem, ale ciekawe czy to skończy się rozwodem, bo główna bohaterka na pewno nie zmieni swojego zdania, nawet za cenę utraty Kosoka.
OdpowiedzUsuńJa też znam takie dziewczyny i kobiety, które odrzucają macierzyństwo z różnych powodów. I wcale nie uważam żeby to było dziwne. Nie każdy ma do tego powołanie, i skoro dziecko ma potem być niekochane albo zaniedbywane, to po co sprowadzać je na ten świat? Żeby skończyło jak Madzia albo inne niewinne istoty bite przez rodziców na śmierć, zostawiane na śmietnikach, sprzedawane na narządy, do niewoli albo haremów? Nie mówię że ona akurat będzie wyrodną matką. Ale na pewno nikt nie może jej zmusić do czegoś, czego nie chce. Grzegorz wiążąc się z nią, wiedział jaki ma stosunek do dzieci. I sądził pewnie, że z czasem zachce jej się potomka, jak zresztą sądzi każdy facet- przeczeka i postawi na swoim. Cóż, nie powinien teraz żądać rozwodu, bo ślubował miłość i wierność oraz że nie opuści jej aż do śmierci. Nie został oszukany, powiedziała mu o tym już na 3 randce. Powinien się z tym pogodzić i tyle.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, na razie nadrabiam ;)
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam na moje nowe opowiadanie.
http://carla-and-alex.blogspot.com/
Nie każda kobieta powinna być matką. Nie każda też wariuje na punkcie cudzych dzieci, a nie znaczy to, że matką być nie chce...
OdpowiedzUsuńKobieta kobiecie nierówna. Dobrze, że chociaż od początku nie ukrywała przed Grześkiem jakie ma podejście do dzieci, a ona zakochany w niej do granic możliwości myślał, że być może kiedyś będzie inaczej podchodziła do kwestii macierzyństwa - niestety nadaremnie. Ja też takich kobiet nie rozumiem, kiedyś przyznam się, że sama miałam tak samo - dzieci blee, ale od pewnego czasu - matko sama siebie nie poznaję, zachwycam się aleństwami, mam ochotę kupować małe ciuszki - nawet mojego brata maltertuje, żebym w końcu została ciocią ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z opinią jednej z dziewczyn. Nie każda kobieta jest gotowa i stworzona do tego by być matką. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ,bo historia zapowiada się naprawdę obiecująco.
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas i ochotę zapraszam do zapoznania się z historią Andrzeja Wrony i Zosi Wróbel. Czy przyjaźń przetrwa tak ogromne zawirowania? O tym możesz przekonać się wchodząc na jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
Buziaki