środa, 26 czerwca 2013

Czy można być w ogóle bliżej kobiety niż wtedy, gdy ona rozładowuje napięcie swoich fantazji, wiedząc, że nic, absolutnie nic i przed nikim nie musi udawać?



FANTAZJA PIERWSZA


Jesteś kobietą wyzwoloną pomimo błyszczącej na serdecznym palcu pięknej ślubnej obrączki. Twój mąż cię nie kontroluje, ufa ci, a ty ufasz jemu. Lubisz ryzyko i egzotyczne podniety. Spacerujesz późnym wieczorem, a właściwie już nocą wąskimi uliczkami Jastrzębia Zdroju. Ciemne zaułki i obskurne, puste uliczki pociągają cię swoją grozą i tajemniczością. Obcisła, krótka, czarna sukienka i niebotycznie wysokie szpilki pasują do tego miejsca. Podobnie ubrane dziewczyny wychodzą właśnie o tej godzinie do pracy. Kilkakrotnie jesteś zaczepiana przez obleśnych mężczyzn szukających pozamałżeńskiego seksu za kasę. Chyba, dlatego, że za darmo nikt ich nie chce, nawet znudzone żony. Inne dziewczyny patrzą na ciebie z nienawiścią w oczach, bo wydaje im się, że chcesz odebrać im klientów. Uśmiechasz się pod nosem i idziesz dalej, w coraz ciemniejsze i coraz bardzie niebezpieczne rejony.

Przyspieszasz, gdy słyszysz za sobą ciężkie kroki należące zapewne do mężczyzny. Im szybciej idziesz tym szybciej idzie ten ktoś za tobą. W chwili największej paniki skręcasz w najbliższą uliczkę, która okazuje się ślepym zaułkiem za jakąś obskurną kawiarenkę.
Nie zdążyłaś nawet otworzyć ust żeby wydobyć z siebie krzyk o pomoc. Mężczyzna łapie cię mocno w pasie jednocześnie zaciskając rękę na twoich ustach. Jest silny i bardzo wysoki, bo czujesz ja unosisz się nad ziemią, gdy popycha cię w kierunku ściany.

- No i co mała dziwko? Zabawimy się? – mówi do ciebie z jakimś dziwnym, śpiewnym akcentem. Mocno przeciąga słowa. Przyciska cię do ściany nie odwracając przodem do siebie. Ocierasz boleśnie kolanami o zimnu mur. Jak na gwałciciela facet pachnie bardzo ponętnie i szepce ci coś do ucha. Uśmiechasz się delikatnie, gdy odsuwa rękę z twojej twarzy i bezpardonowo wpycha ją w twój dekolt. Jednocześnie podciąga twoją i tak już krótką kieckę, odsłaniając pupę w koronkowych, czarnych stringach. Czujesz jego wzwiedzionego członka między pośladkami, okrytego jeszcze materiałem dresowych spodni. Oddycha ciężko wykonując posuwiste ruchy, mocniej dociskając cię do ściany.. Ściska brutalnie twoje piersi szarpiąc z twarde sutki. Lubisz ostry seks i wcale nie jest ci nieprzyjemnie. Jęczysz głośno, gdy wsuwa rękę między twoje uda pocierając cię przez skąpy materiał majteczek. Czuje pod palcami twoją wilgoć i gotowość.

- Ucisz się mała, bo nas ktoś usłyszy i nici z orgazmu – śmieje się cicho owiewając twoją szyję ciepłym oddechem.
- Weź mnie Mi… - o mało nie wyszłaś z roli błagając go o penetrację.
Kopie delikatnie w twoje stopy rozsuwając ci nogi.  Zmusza cię do pochylenia się i oparcia o chropowaty mur. Zamierasz w oczekiwaniu słysząc szelest spuszczanych spodni i dotyk czegoś twardego i ciepłego na wewnętrznej stronie ud. Nawet nie fatyguje się żeby zdjąć ci majtki, przesuwa je tylko na bok. Wchodzi w ciebie jednym, mocnym pchnięciem, a ty przygryzasz sobie usta do krwi żeby nie jęczeć i łamiesz sobie paznokcie wbijając je w twardą ścianę. Dochodzicie jednocześnie, a ty opierając się o jego tors zaczynasz chichotać jak szalona. Twój towarzysz zatacza się nie mogąc utrzymać równowagi ze śmiechu i z powodu spodni owiniętych wokół kostek. Upada na tyłek usiłując naciągnąć je na nagie pośladki.

- Cholera jasna Karina! Jeszcze kilka razy spełnimy swoje erotyczne fantazje, a ktoś wreszcie nas nakryje. Już widzę te nagłówki – „Michał Łasko gwałci dziwkę w ciemnej ulicy” albo „Łasko i jego żona aresztowani za obsceniczne zachowanie w parku w biały dzień”.
- Kochany małżeński seks jest nudny. Musimy sobie umilać życie. Dzięki temu nie rozwiedziemy się z powodu niezgodności charakterów.
Łapiesz męża za rękę, pomagasz mu wstać i okryć jego seksowny tyłek. Zadowolona i zaspokojona wracasz do domu z uśmiechem na ustach!

piątek, 21 czerwca 2013

BYCIE MATKĄ JEST W TAKIM SAMYM STOPNIU TRAGEDIĄ, CO TRIUMFEM!



OTCHŁAŃ

Upadam. Za każdym razem wydaje mi się, że coraz bardziej brnę w problemy, które sana sobie stwarzam.
Wydawało mi się, że kocham. Mam wspaniałego męża, Który mnie uwielbia, dziecko, które zaznacza swoją obecność kopiąc mnie w żebra i wiercąc się niemiłosiernie w moim brzuchu. Ja nawet nie wiem czy je pokocham, czy będę w stanie je przytulić. Jaka ze mnie matka? Nie czuję nic, zupełnie nic.
Mija dzień za dniem, jeden mroźniejszy od drugiego. -20, -23, -28, -34 – Zamarzam, tak jak moje serce. Kazań to nie miejsce dla mnie. Łukasza ciągle nie ma. Jak nie trenuje to gra, jak nie gra to odpoczywa i tak codziennie to samo. Nie narzekam, bo dba o mnie jak może. Dzwoni, co godzinę dowiedzieć się jak się czujemy, czy o siebie dbam i żeby powiedzieć, że mnie kocha.

Jestem jak bezwolna lalka. Powinno być cudownie, powinnam niecierpliwie czekać na narodziny dziecka, powinnam składać i zachwycać się nad miniaturowymi, kolorowymi śpioszkami, czapeczkami i bucikami, ale tak nie jest. Czuję się samotna i bezradna. Buduję coraz większy mur oddzielający mnie od Łukasza, wstydzę się tego, co czuję albo tego, czego nie czuję. Przeraża mnie wizja porodu, nie wiem czy sobie poradzę, nie ma we mnie żadnej więzi z tym, co jest w moim brzuchu. Zero uczuć. Chcę siebie sprzed ciąży, chcę Łukasz sprzed „baby boom”, chcę z powrotem moje życie!

Jestem ciągle senna i nadwrażliwa nie tylko na zapachy i smaki, ale i ludzi. Wszyscy powtarzają, że to normalne, że to hormony, że dziecko wysyła mi sygnał, że jest i chce odpowiedzi, że je kocham, oczekuję i pragnę. Ja nie potrafię!

Łukasz nawet, jeśli jest bardzo zmęczony po meczu i długiej podróży potrafi godzinami mówić do mojego brzucha. Czyta maleństwu bajki, mówi jak bardzo je kocha i jak bardzo czeka, a ja jestem zazdrosna. Nie! Nie o Łukasza tylko o więź, którą zbudował z dzieckiem.

Mój mąż nie jest głupi. Widzi, że jest coś nie tak pomimo moich zapewnień, że czuję się świetnie. Boi się i próbuje mi pomóc, ale ja ciągle odtrącam jego dłoń. W mojej chorej głowie zakorzeniła się wizja mnie, jako kobiety poświęcającej się tylko dziecku, bez myślenia o sobie i swoich potrzebach. Przeraża mnie to ograniczenie wolności. Łukasza nie będzie jak teraz, a ja zostanę z tym sama. Izolacja, rezygnacja z pracy, brak życia towarzyskiego. Niestety widzę tylko to, co złe. Jak będą wyglądać moje kontakty z mężem po porodzie? Czy będę dla niego atrakcyjna, jako gruba mamuśka z rozstępami? Czy będzie mnie jeszcze pożądał? Czy odzyskam kiedyś ochotę na seks?

Z każdym dniem było coraz gorzej. Im bliżej rozwiązania tym jest mi ciężej.
Niespodziewanie poród rozpoczyna się 3 tygodnie przed terminem w trakcie mojego pobytu u rodziców, w obskurnym szpitalu w małej miejscowości.  Z dala od Łukasza, wynajętej prywatnej sali i własnej położnej. Pierwszy raz nie myślę o sobie, pierwszy raz boję się o dziecko i jego zdrowie. Leżę z rozłożonymi nogami na sali z trzema innymi kobietami zasłonięta jedynie parawanem, albo raczej kawałkiem szmaty. Jakiś obcy mężczyzna odwiedzający żonę perfidnie zagląda mi między uda. To najbardziej upokarzające doświadczenie w moim życiu. Ból rozrywa moje wnętrzności, a nagły jego brak powoduje jęk ulgi. Na sali panuje jednak cisza przerywana tylko krzykami innych rodzących. Nie słychać płaczu mojego dziecka. Przerażenie łapie mnie w soje szpony. Co z moim dzieckiem? To moja wina! Nagle słyszę głośnie kwilenie przerażonego niemowlaka. „Ma pani zdrową córkę, a na pewno ma zdrowe płuca”. Ktoś kładzie na mojej piersi okrwawione, pomarszczone i oblepione zielonkawą mazią stworzonko. Łkam kładąc dłoń na jej pupie. Jestem szczęśliwa, najszczęśliwsza na świecie. To moje dziecko, moja córka, mój świat!

----------------------------
Tutaj będą tylko takie pojedyncze wytwory mojej wyobraźni. Napisane podczas przerwy w pracy lub tuż przed snem.
Druga sprawa jest taka, że dzięki temu blogowemu światku stałam się mniej aspołeczna i nawet założyłam gg:). W związku z tym zostawcie mi swoje numery jeśli chcecie być informowane (żebyśmy sobie wzajemnie nie zaśmiecały postów) i zapraszam także do rozmowy jeśli macie ochotę: o siatkówce, siatkarzach:, życiu na poważnie i o głupotach 47747065 - będzie mi bardzo miło:)

niedziela, 16 czerwca 2013

Mężowie dzielą z żonami obowiązki, z kochankami - fantazje.



ZŁODZIEJKA


     Czujesz się jak złodziejka, choć formalnie nią nie jesteś. Nie kradniesz perfum w drogerii ani batoników w Tesco. Ty robisz coś znacznie gorszego. Kradniesz czas, kradniesz chwile, kradniesz zainteresowanie…


Ciepłe usta…mokry język…ciężki oddech…dotyk rąk - zabierasz, co nie Twoje!


Twój jęk rozdziera ciszę hotelowego pokoju. Skrzypnięcie łóżka, jego orgazm, kropla potu na Twoim czole – tylko to jest Twoje!

Ciche „zapłaciłem za pokój do rana”, pocałunek Judasza, „zadzwonię”, trzaśnięcie drzwi. Wrócił do żony!

Samotność? Nie! Nie jesteś samotna, to nie w Twoim stylu.

Dom? Tam gdzie serce Twoje! „Mamusiu wróciłaś? Gdzie byłaś?”

Ciągle wracasz jednak do tego dziwnego mężczyzny po wszechogarniającą rozkosz, po seks i uniesienie. Lubisz brać, lubisz zabierać…. Nie dotykaj, co nie Twoje!

On nie jest Twój. Nie potrzebujesz go na własność, nie chcesz nic, co można ci zabrać, ukraść, zdeptać. Pozwoliłaś na to tylko raz, przywiązałaś się, oddałaś. Ktoś ci to zabrał, teraz Ty zabierasz!

Drżące ciało…twarda pierś…wilgoć między udami. Pustka…pragnienie…zespolenie.

Cichy szept „zostawię ją dla ciebie”. Twój śmiech, dostałaś, co chciałaś. „Wracaj do żony Michale”

Groteska, komedia, czarny humor. Nagi mężczyzna na kolanach. Nie chcesz go, nie jest Twój, ale nie należy też już do niej!

Jego błaganie, prośby i groźby…
„Bądź moją, zostawię dla ciebie rodzinę, bądź moją, bo rzucę siatkówkę, bądź moją…”

Satysfakcja, dostałaś, co chciałaś! Zadanie spełnione!

„Wracaj do żony i syna Michale i módl się żebym nigdy więcej nie stanęła na twojej drodze”

Na Ciebie też ktoś czeka. Twój pewnik i Twoja ostoja.
„Wróciłaś mamusiu? Tęskniłam!”
„Wróciłam, wróciłam na stałe!”

Vendetta spełniona!