KAWA Z MLEKIEM
Czy bycie
kelnerką w jakimś dziwnym lokalu we Włoszech było twoim marzeniem? Nie!
Przyjechałaś tu z ukochanym, a on okazał się zdrajcą i palantem. Nie chciałaś
wracać do kraju z podkulonym ogonem, bo twoi rodzice nie byli zachwyceni tym
wyjazdem i zabawą w dom. Tak, więc
utknęłaś tutaj i w wolnych chwilach zabijasz nudę obserwując przychodzących do
waszego baru klientów – starsze panie, które popijając cappuccino plotkują o każdym,
kogo znają lub też nie znają, wagarujących nastolatków, którzy przychodzą
popatrzeć na tyłki kelnerek w krótkich spódniczkach, wpadających na szybką kawę
eleganckich biznesmenów i mamuśki z wrzeszczącymi dzieciakami na szklaneczkę
czegoś mocniejszego. Tylko jeden z klientów zwraca twoją uwagę na dłużej.
Przychodzi codziennie o tej samej godzinie oprócz weekendu, siada przy tym
samym stoliku i zawsze zamawia kawę z mlekiem cukrując ją ponad przeciętną.
Włosi takiej kawy nie piją, ale nie jesteś w stanie stwierdzić kim jest bo
stolik należy do rewiru Nicoletty. Przyglądasz mu się intensywnie i wcale się
nie dziwisz, że Nika sika w majtki podchodząc do niego po zamówienie. Wysoki,
świetnie zbudowany brunet o bardzo męskich, twardych rysach twarzy. Jest
przystojny, nawet bardzo, ale wygląda na to, że nie jest zainteresowany
zalotami Nicoletty w żaden sposób. Nie zagląda w jej ogromny dekolt, który
jeszcze poszerza pochylając się nad jego stolikiem. On tylko prosi o kawę,
czasem kawałek szarlotki i tyle. Nie odzywa się, nie rozgląda, czyta aktualną
gazetę i zawsze siedzi godzinę. Po kilkunastu tygodniach masz wreszcie okazję
do niego podejść, bo Nico przychodzi na drugą zmianę. Perfekcyjnym jak ci się wydaje
włoskim pytasz, co podać, a on nawet nie obdarzając cię przelotnym spojrzeniem
prosi o kawę z mlekiem. Stoisz z rozdziawioną buzią, bo odzywa się do ciebie po
polsku.
- Skąd pan
wiedział? – wiesz, że zachowujesz się nie profesjonalnie, bo powinnaś już biec
i realizować zamówienie, ale nie słyszałaś ojczystego języka tak dawno, że łzy
stanęły ci w oczach.
- Słyszałem
cię kilka razy. Nie zawsze się pilnowałaś, a kurwa nie zawsze jest zakrętem –
podnosi wreszcie głowę i pierwszy raz widzisz jego uśmiech. To jest
niesamowite, bo ten uśmiech całkowicie zmienia jego surową twarz. Jego
spojrzenie nie było już takie chłodne jak twierdziła Nika, a krzywe zęby
zamiast odebrać mu uroku to mu dodawały. Był jakby bardziej dostępny.
Wychodząc
poprosił o rozmowę z kierowniczką. Byłaś przerażona, bo przeleciała ci przed
oczami wizja utraty pracy, głodu i bezdomności. Okazało się, że pięknie się
uśmiechając i gapiąc się w oczy tej starej raszpli zażądał żebyś to zawsze ty
obsługiwała jego stolik. Tak też robiłaś narażając się na nienawistne
spojrzenia koleżanek i korzystając z tego, że zawsze zostawiał ci sowity
napiwek. O nic nie pytał, rzadko się do ciebie odzywał, nie patrzył na ciebie i
od tamtego dnia ani razu się nie uśmiechnął. Dzień mijał za dniem, tydzień za
tygodniem, a twoje dni wyglądały tak samo. Praca, dom, praca i ON. Gdy pewnego
dnia się nie pojawił o stałej godzinie byłaś zawiedziona, bardzo zawiedziona.
Pogoda za oknem była paskudna, było zbyt zimno jak na włoska zimę. Spadł
centymetr śniegu, a życie w mieście zamarło. Gdy odzywał się brzęczyk przy
drzwiach miałaś nadzieję, że to on, że zdąży się pojawić przed końcem twojej
zmiany i nie pomyliłaś się. Wszedł pewnym krokiem otrzepując śnieg z włosów i
usiadł tam gdzie zwykle czekając na ciebie.
- Usiądziesz
dzisiaj ze mną? – zastygasz słysząc jego pytanie.
- Jestem w
pracy. Nie wolno mi – trzęsą ci się ręce z nerwów, bo tak naprawdę marzysz o
tym żeby z nim porozmawiać.
- Kończysz
za 10 minut, poza tym chcesz tego. Czuję jak mnie codziennie obserwujesz –
czerwienisz się jak piwonia i spuszczasz wzrok, bo jego pewność siebie wbija
cię w ziemię – Po prostu przyjdź. Zrób to dla mnie.
Tak właśnie
zaczyna się kolejny etap w waszej relacji. Teraz codziennie pijecie razem kawę,
gdy kończysz pracę. Wiesz już kim jest i co robi. On też wie o tobie wszystko.
-
Przyjechałam tutaj za miłością i nie sądziłam, że skończę w barze i obskurnym
mieszkanku w paskudnej dzielnicy – opowiadasz mu nawet historię swojego
nieudanego związku.
- Ja
przyjechałem z miłością, a okazało się, że ona znalazła sobie tutaj inną, więc
jedziemy na tym samym wózku - uśmiechnął się do ciebie smutno i chyba obojgu
wam ulżyło.
On zawsze
pił tą swoją paskudnie słodką kawę, ty mocne, gorzkie espresso, a potem
rozchodziliście się bez słowa. On w prawo w kierunku parkingu, a ty w lewo w
kierunku swojego mieszkania.
Dwa miesiące
później zdałaś sobie sprawę z tego, że nie wyobrażasz sobie życia bez Zbyszka.
Gdy proponuje ci randkę poza barem jesteś bardziej zestresowana niż przed
maturą i egzaminem na prawo jazdy razem wzięte. Chyba jesteście parą, tak ci
się przynajmniej wydaje. Ciągle nie rezygnujecie ze swojego rytuału. Tylko, że
po wypiciu kawy z mlekiem z 3 łyżkami cukru – nawet do tego cię przekonał – już
nie rozchodzicie się każdy w soją stronę, ale spędzacie czas razem. Czasem
oglądacie jakąś głupią włoską komedię na jego wielkim telewizorze i choć znacie
język włoski perfekcyjnie nie jesteście w stanie złapać jej sensu. Innym razem
leżycie objęci na twojej wąskiej kanapie w mikroskopijnym salonie całując się i
pieszcząc bez przekraczania granicy. Ty chcesz być pewna, że to coś więcej, nie
chcesz kolejnej pomyłki i cierpienia, a on stara się to uszanować, choć wiesz,
że jest mu trudno.
- Jedź ze
mną do Polski Patrycja! – wiedziłaś, że coś wisi w powietrzu, bo przez kilka
ostatnich dni Zbyszek zachowywał się bardzo dziwnie - Pati na stałe. Wróć ze
mną. Proszę.
- Do Polski?
Nie mogę. Boję się, że nam nie wyjdzie i znowu zostanę na lodzie. Tutaj mam
jakieś życie, nie byłam w ojczyźnie 6 lat! – łzy zalały ci oczy, już nie
widziałaś Zbyszka ani niczego innego. Chciałaś zniknąć, zasnąć i się nie
obudzić. Znowu tracisz ukochaną osobę i nie jesteś w stanie nic na to poradzić.
- Wyjdzie
nam Pati! Musi! – łapie cię mocno za ramiona i wypycha z mieszkania. Jesteś jak
bezwolna lalka, pozwalasz się zapakować do samochodu i wywieźć gdziekolwiek
będzie chciał. Gdy po kilku godzinach jazdy w absolutnym milczeniu
zatrzymujecie w okolicy polskiej ambasady wreszcie budzisz się z odrętwienia i próbujesz,
chociaż zamaskować ból.
- Co my
tutaj robimy? – jesteś zdezorientowana, gdy ciągnie cię w kierunku pilnie
strzeżonego budynku.
- Idziemy
się dowiedzieć, co jest nam potrzebne żeby wziąć ślub. Wiedziałem jak
zareagujesz i jesteśmy umówieni na 17. – jego pewny i stanowczy głos sprawia, że
nie masz nawet ochoty z nim dyskutować. Zgadzasz się na wszystko i pozwalasz mu
podejmować decyzje i załatwiać formalności.
Dopiero po
powrocie do mieszkania zdajesz sobie sprawę, że za trzy dni zostaniesz żoną
Zbyszka. I tak się właśnie staje, bo w środowe popołudnie w obecności
Zbyszkowego kolegi i jego żony ślubujecie sobie miłość i wierność przed
znudzonym konsulem. Podpisujecie kilka świstków i wsuwacie na palce kupione na
prędce złote obrączki.
Trzymając
się za ręce wchodzicie do baru na poślubną kawę z mlekiem, bo bez tego dzień
byłby stracony. Tego dnia wszystko smakuje inaczej, lepiej. Pozwalacie sobie
nawet na dwa kawałki szarlotki zamiast ślubnego tortu.
- Idź do
swojej kierowniczki i powiedz, że wczoraj byłaś w pracy ostatni raz –
pożegnania są trudne. Mimo wszystko lubiłaś ludzi, z którymi pracowałaś,
lubiłaś to miejsce. Miało swój czar, w którym odnalazłaś się i ty. Czas jednak
zacząć nowe życie.
Śmiejecie
się głośno wbiegając po schodach do jego mieszkania, a ty chichoczesz, gdy twój
mąż nie bacząc na twoje protesty przenosi cię przez próg tłukąc przy okazji
wazon z uschniętym kwiatkiem w przedpokoju. Zaczynasz się denerwować, gdy
zdajesz sobie sprawę z tego, że czeka was jeszcze noc poślubna. Boisz się, że
nie spełnisz jego wymagań i będzie tobą zawiedziony.
- Pati nie
denerwuj się. Nie będę na nic naciskał, jeśli nie jesteś gotowa – wydaje ci
się, że potrafi czytać w twoich myślach.
- Miałam
tylko jednego partnera wcześniej i chyba nie było mu ze mną zbyt dobrze. Boję
się, że ty też nie będziesz zadowolony. Nie jestem dobra w te klocki – on się
tylko głośno śmieje, gdy zawstydzona kończysz swój wywód.
- Po prostu
nie trafiłaś na odpowiedniego faceta. Dupa nie mężczyzna z niego skoro nie
potrafił zadowolić ciebie i siebie. – niespodziewanie bierze cię na ręce i
zanosi do swojej sypialni – wszystkiego cię nauczę nic się nie martw, a dzisiaj
tylko pozwól mi cię kochać. Zobaczysz, że nie ma się, czym stresować.
Wierzysz mu,
bo chcesz żeby był szczęśliwy poza tym jest tak pewny tego, co mówi, że nie
jesteś w stanie protestować. Klęczysz na jego wielkim łóżku, a on stoi obok na
podłodze i obejmuje cię szczelnie ramionami.
- Rozluźnij
się. Nie zrobię nic bez twojej zgody. Jakby jakiś mój gest lub pieszczota
sprawiały ci dyskomfort to mi o tym powiedz, ok?? – kiwasz głową patrząc w jego
roziskrzone oczy. Zachowujesz się jak jakaś cnotka, ale w sumie nie miałaś
faceta od 5 lat, a twój pierwszy i jedyny kochanek nie jest czymś, co chcesz
wspominać. Była szybka gra wstępna, o ile była, błyskawiczny numerek i jeszcze
szybsze chrapanie.
Pozwalasz
Zbyszkowi się pocałować, rozchylasz wargi i wpuszczasz jego ciepły język i
odpowiadasz na jego zaczepki. Przestajecie dopiero, gdy brakuje wam tchu.
Chowasz głowę w zagłębienie jego szyi, gdy rozpina guziki żakietu i zsuwa go z
twoich ramion. Robisz to samo z jego marynarką odsuwając się odrobinę od jego
ciała. Wstrzymujesz oddech, gdy całuje wrażliwą skórę szyi, delikatnie
przygryza płatek ucha i sunąc językiem po linii szczęki wraca do twoich
spragnionych ust.
- Oddychaj,
Nie chciałbym cię zabić pieszczotami w naszą noc poślubną - chichocze kładąc
wielkie dłonie na twoich biodrach. Przesuwa nimi wyciągając bluzkę za paska
spódnicy. Gdy dotyka nagiej skóry brzucha oddychasz głośno powstrzymując jęk.
Też chcesz go dotknąć, czujesz nieodpartą potrzebę poczucia ciepła jego ciała
pod palcami. Opuszkami palców błądzi po twoich bokach i plecach. Nie śpieszy
się rozpinając drobne guziczki eleganckiej bluzki. Jeden po drugim, jeden po
drugim, robi to tak powoli, że napięcie w twoim ciele sięga zenitu. Gdy
wreszcie ściąga bluzkę i rozpina stanik odrzucając go w kąt pokoju odruchowo
chcesz się zasłonić, ale nie pozawala ci na to łapiąc cię za nadgarstki.
Pochyla głowę i od szyi przez ramię sunie do obolałych z oczekiwania sutków.
Stękasz głośno, gdy gorące usta obejmują twardą brodawkę. Uwalniasz ręce z jego
uścisku i zatapiasz palce w jego włosach odchylając maksymalnie głowę. Straciłaś
kompletnie rozum i poddałaś się kobiecemu instynktowi. Nie liczyło się już to,
że twoje ciało nie jest idealnie, bo w tej chwili czułaś się najpiękniejsza i
najbardziej pożądana. Nie liczyła się duża asymetria twoich piersi, bo były
jakby stworzone dla jego dłoni lekko je ściskających i pieszczących sterczące
czubki wnętrzem szorstkiej ręki. Dopiero dźwięk jego głosu wyciągnął cię z
rozkosznej karuzeli.
- Mam się zabezpieczać?
Jakoś o tym nie rozmawialiśmy – patrzy ci w oczy dysząc lekko.
- Tak. Nie
to, że ci nie ufam, ale mam płodne dni – nie rozmawialiście o dzieciach, choć
chcesz je mieć, pragniesz je mieć, pragniesz je mieć ze Zbyszkiem.
- Wiem, że
masz te dni. Pachniesz intensywniej niż zwykle i pragnę cię jeszcze bardziej –
zamykasz oczy, bo szepcze ci to zmysłowo do ucha jednocześnie zsuwając spódnicę
z twoich bioder. Sam ściąga swoją koszulę, a ty szarpiesz się z paskiem jego
spodni. Gdy zbędny materiał leży już na podłodze mąż przygląda się z wielkim uwielbieniem
twojemu ciału.
- Masz
bardzo seksowne majtki Pati – uśmiecha się dotykając materiału białych, bawełnianych
fig, które zakrywają wszystko, co powinny. Próbujesz mu się wyrwać ze łzami w
oczach, bo wydaje ci się, że sobie z ciebie kpi.
- Spokojnie
kochanie! Podobają mi się bardzo mi się podobają. Chyba to teraz czujesz
prawda? – tak czujesz siłę jego pożądania, gdy przyciąga twoje biodra do swoich
i napiera ogromną erekcją na ich materiał – a najbardziej podoba mi się to, że
są teraz całkiem mokre, ale jak znajdą miejsce gdzieś w kącie to będzie jeszcze
lepiej. Nie spinaj się, bo seks to też zabawa. Nie bądźmy tacy poważni.
Popycha cię
na plecy, a ty już całkowicie rozluźniona śmiejesz się głośno, gdy łapie za
gumkę twoich majciochów i rozrywa je na dwie połowy. Jesteście całkowicie nadzy
i podnieceni jak nigdy w życiu. Twoje ciało domaga się coraz to innych
pieszczot i doznań, których jeszcze nigdy nie było dane ci poznać. Jesteś
prawie na szczycie, gdy mokrymi od twojej wilgoci palcami pieści wrażliwą łechtaczkę.
Nie chcesz żeby odsuwał się od ciebie na milimetr, jego twardy członek
ocierający się o wrażliwe strefy doprowadza cię do drgawek. Łapiesz jego rękę,
gdy sięga w kierunku nocnego stolika po malutką, srebrną paczuszkę.
- Chcę
ciebie całego Zbyszek. Kocham cię i chcę mieć z tobą dzieci – nie dokończyłaś
myśli, bo właśnie poczułaś gorącą twardość w swoim wnętrzu. Krzyczysz z
zaskoczenia i ekstazy. Rozkładasz uda
jeszcze szerzej i wbijasz paznokcie w jego jędrne pośladki chcąc poczuć go
jeszcze głębiej i jeszcze mocniej. Orgazm jest dla ciebie totalnym
zaskoczeniem, bo dochodzisz chwilę przed swoim mężczyzną. Leżysz zmęczona z
zamkniętymi oczami i otwierasz je dopiero czując, że Zbyszek cię obserwuje.
- Wiesz co?
Jesteś piękna, szczególnie teraz. Taka naga, rozgrzana i zaspokojona. W tym
momencie mam ochotę na więcej…
Powrót do
Polski nie był łatwy, bo wasze rodziny nie były zachwycone tym waszym szybkim i
tajemniczym ślubem. Przechodzi im szybko, a kapitulują całkowicie, gdy dziewięć
miesięcy później na świat przychodzi Felicja. Zbyszek całkowicie stracił dla
niej głowę rozpieszczając ją jak małą księżniczkę. Cichy ślub kościelny wzięliście
w dzień chrzcin Felki w krótkiej kilkuminutowej uroczystości. Wasze małżeństwo
było równie szalone jak ślub. Kryzys gonił kryzys, kłóciliście się często i
głośno. Po jednym z takich kryzysów, gdy wyrzuciłaś męża z domu, a raczej po
nadrabianiu trzymiesięcznej rozłąki na świat przychodzi Maciek i Emilka. Bliźniaki
wprowadzają w nasze życie tyle kolorytu, że chyba nie mieliście już siły nie
potrzebie się kłócić i utrudniać sobie dodatkowo życia. Oczywiście kolejne lata
przyniosły wam kolejne niespodzianki. Mając 44 lata pomyliłaś objawy ciąży z
objawami menopauzy. Gdy okazało się, że mając prawie 50 lat będziecie po raz 4
rodzicami świat stanął na głowie. Pierwszy szok minął, a Hanka stała się
rodzinną maskotką i jedynym dzieckiem, które poszło w ślady swojego ojca. I tak
sobie żyjecie otoczeni dziećmi i wnukami. Jesteście po prostu szczęśliwi, a słodką, białą kawę pijecie codziennie o tej samej porze!
Post poza planem. Obiecany komuś z kawą w tle:). Mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam kochana!