NIE TAK MIAŁO BYĆ!
Siedzenie
przy łóżku mojej córeczki stało się od lat codziennością. Od dziesięciu lat co
kilka miesięcy trzymam małą rączkę głaszcząc bladą skórę i modlę się żeby to
nie były ostatnie wspólne chwile. Małe serduszko odmawia współpracy, małe
serduszko, które kocha tylko mama. Małe
skośne oczka będące oznaką choroby, której boi się każdy rodzic patrzą na mnie
z bólem, w którym nie mogę jej ulżyć. Specyficzny błękit tych oczu zawsze
miażdży, przeżuwa i wypluwa moja duszę, bo przypomina mi oczy jej ojca. Od
ośmiu lat radzę sobie tylko z pomocą moich rodziców, ale mam coraz mniej sił do
walki, do walki o pieniądze. Miałam 20 lat, gdy na świecie pojawiła się Ola,
nie byłam wtedy sama, był Michał podniecony rolą ojca. Szkoda tylko, że zapału
wystarczyło mu tylko do momentu, gdy usłyszał wyrok z ust młodego i jeszcze
pełnego zapału lekarza: „Wasza córka ma zespół Dawna, chore serce i wiele
innych wad. Jedyne, co możecie dla niej zrobić to ją kochać, tak długo jak
zechce z Wami pozostać”. I to by było na tyle, jeśli chodzi o wspólne życie i
rodzicielstwo. „Jestem za młody, mam karierę, nie na to się pisałem, będę
płacił alimenty, nie pokocham jej”.
Więc jak to
jest tato:
Masz córciu raptem półtora roku
Osiem sukienek, zębów ze sześć
Pełną pieluchę, uśmiech szeroki
Lubisz się kąpać, uwielbiasz jeść
Na pierwszym miejscu zawsze jest mama
Lecz do zabawy to już starszy brat
Co do piosenek, lubisz, gdy z rana
Tata przytuli, zaśpiewa tak:
Moja ty szyjko do całowania
Moje paluszki, że ścisnąć strach
Moje ty włoski do poczochrania
Moje ty oczka piękne, że ach!
Moje ty plecki do podrapania
Moja ty nóżko co na przód gna
Moja ty pupcio do poszczypania
Moja ty minko, gdy jestem zła
Osiem sukienek, zębów ze sześć
Pełną pieluchę, uśmiech szeroki
Lubisz się kąpać, uwielbiasz jeść
Na pierwszym miejscu zawsze jest mama
Lecz do zabawy to już starszy brat
Co do piosenek, lubisz, gdy z rana
Tata przytuli, zaśpiewa tak:
Moja ty szyjko do całowania
Moje paluszki, że ścisnąć strach
Moje ty włoski do poczochrania
Moje ty oczka piękne, że ach!
Moje ty plecki do podrapania
Moja ty nóżko co na przód gna
Moja ty pupcio do poszczypania
Moja ty minko, gdy jestem zła
Moja córka nigdy
nie zaznała miłości ojcowskiej. Jego niezwykle rozciągliwe sumienie zmuszało go
do zainteresowania jedynie 2 lata. Potem pojawia się dziewczyna, żona, syn,
zdrowy i piękny syn. Chęć zapomnienia o chorej, upośledzonej córce wygrała z
rzeczywistością. Obcy ludzie pomogli mi bardziej niż on, bo ja i Ola nie
pasowałyśmy do idealnego obrazu rodziny Michała bez skazy. Wolałam pukać do
drzwi różnych instytucji i firm błagając o pieniądze niż prosić o nie jego, bo
on doskonale wiedział, że są mi potrzebne, ale czułam się jak śmieć, gdy na
odczepne rzucał te kilka tysięcy, co jakiś czas. Sprzedałabym nawet siebie byle
jej pomóc, ale dzisiaj już wiem, że chwila pożegnania zbliża się wielkimi
krokami. Mam 30 lat i życie podporządkowane dziecku, niczego poza tym, żadnych
znajomych, żadnych mężczyzn. Niczego jednak nie żałuję, bo Ola była tego warta.
Miałam chwile zwątpienia i załamania, wielokrotnie chciałam to skończyć.
Zakończyć jej cierpienie i swoje także.
Tato czy nie
powinni być tak:
Jakby nie starał się śpiewać Twój stary
Jak Cię nie pieścić, gilgać czy gnieść
Za lat dwadzieścia jakiś kawaler
Skradnie mi Ciebie i naszą pieśń
Jak nie pilnować i tak Cię zgubię
Przyjdzie kawaler i krzyknie: Szach mat!
Jeszcze go nie znam już gnoja nie lubię
Za to, że ON będzie śpiewał Ci tak:
Moja ty szyjko do całowania
Moje paluszki, że ścisnąć strach
Moje ty włoski do poczochrania
Moje ty oczka piękne, że ach!
Moje ty plecki do podrapania
Moja ty nóżko co na przód gna
Moja ty pupcio do poszczypania
Moja ty minko, gdy jestem zła
Jak Cię nie pieścić, gilgać czy gnieść
Za lat dwadzieścia jakiś kawaler
Skradnie mi Ciebie i naszą pieśń
Jak nie pilnować i tak Cię zgubię
Przyjdzie kawaler i krzyknie: Szach mat!
Jeszcze go nie znam już gnoja nie lubię
Za to, że ON będzie śpiewał Ci tak:
Moja ty szyjko do całowania
Moje paluszki, że ścisnąć strach
Moje ty włoski do poczochrania
Moje ty oczka piękne, że ach!
Moje ty plecki do podrapania
Moja ty nóżko co na przód gna
Moja ty pupcio do poszczypania
Moja ty minko, gdy jestem zła
Teraz matczyne serce zamienia się w kawał lodu patrząc na
martwą twarz córki. Nie ronię jednej łzy trzymając w ręku telefon z twoim numerem
na wyświetlaczu. Odbierasz za bodaj szóstym razem, pewnie miałeś już dość mojej
natarczywości.
- Baśka nie mam czasu. Zaraz mam trening – żadnego cześć, co
słychać? Jak się czuje nasza córka?
- Nie interesuje mnie to Michał. Jutro o 14 jest ostatnie
pożegnanie TWOJEJ córki. Lepiej dla ciebie żebyś się tam zjawił. Masz być w
pierwszym rzędzie tuż za trumną. Jesteś jej to winien – nie miałam zamiaru niczego
mu ułatwiać.
- Dobrze wiesz, że jestem w Rosji i nie mogę przyjechać, ale
jest mi naprawdę przykro – może i wyczułam w jego głosie żal, ale przemawiała
przez niego też ulga.
- Nie! Jeśli nie zjawisz się o 14 zniszczę ciebie i twoją i
rodzinę. Nie będę mieć litości nawet nad twoją ciężarną żoną. Nie mam już nic
do stracenia. Pojawię się w każdym programie telewizyjnym i udzielę wywiadu
każdej istniejącej gazecie plotkarskiej w tym kraju – boli mnie, że mszę go
zmuszać do pojawienia się na pogrzebie w ten sposób, ale Bóg mi świadkiem, że
to zrobię!
- Baśka…
- Dość tego! Na nagrobku napiszę twoje nazwisko: Ola
Winiarska. Żegnaj Aniołku! Pamiętaj, do czego jestem zdolna. Do zobaczenia
jutro – rozłączyłam się rzucając telefonem o ścianę.
Obyś się pojawił Michale, dla twojego własnego dobra…
Bo tak miało być tatusiu:
Lecz kawalerze się proszę nie wzruszać
Ojciec ambitnie do końca gra
Będzie szczęśliwa - z szampanem ruszę
Jeśli ją skrzywdzisz - dorwę jak psa
Będę swe buty czyścił Twą głową
Wepchnę Ci w gardziel kaktusa kwiat
Jak nie wystarczy - naślę teściową
Sam stanę z boku, zaśpiewam tak:
Mój kręgosłupie do połamania
Moje paluszki zmiażdżone w pół
Moje gardziołko do podrzynania
Moja ty główko wrzucona w dół
Moje ty nóżki do odrąbania
Moje kolanko co chętnie bym zgniótł
Moja ty pupcio do nakopania
Moje ty oczka nadziane na drut
Ojciec ambitnie do końca gra
Będzie szczęśliwa - z szampanem ruszę
Jeśli ją skrzywdzisz - dorwę jak psa
Będę swe buty czyścił Twą głową
Wepchnę Ci w gardziel kaktusa kwiat
Jak nie wystarczy - naślę teściową
Sam stanę z boku, zaśpiewam tak:
Mój kręgosłupie do połamania
Moje paluszki zmiażdżone w pół
Moje gardziołko do podrzynania
Moja ty główko wrzucona w dół
Moje ty nóżki do odrąbania
Moje kolanko co chętnie bym zgniótł
Moja ty pupcio do nakopania
Moje ty oczka nadziane na drut
Dla jasności! Bardzo lubię i szanuję Michała Winiarskiego, to wyżej to fikcja i chwila mojej słabości. Chodzi tylko o to, że pozory mylą. Nie budujmy pomników i ołtarzyków zanim się nie dowiemy kim jest jak zamknie drzwi...